0

Oświatowe refleksje u progu Nowego Roku 2017-roku zmian

Gimnazjum i Liceum im. Stefana Batorego w Warszawie
Gimnazjum i Liceum – im. Stefana Batorego w Warszawie
fot. Adrian Grycuk

Refleksje radnej Małgorzaty Żuber-Zielicz, Przewodniczącej Komisji Edukacji i Rodziny w Radzie m.st Warszawy, na 2017 r.

O edukacji warto rozmawiać bo jest ona ważna, bo dotyka nas wszystkich – uczniów, rodziców, rodzeństwa, dziadków oraz oczywiście nauczycieli i innych pracowników szkół.

Zmiany zapowiadane przez PiS i uchwalone (a jeszcze nie podpisane!) budzą wiele niepokoju i pytań.

Trudno zaprzeczyć, że taki program oświatowy PIS proponował społeczeństwu przed wyborami i trudno zaprzeczyć temu, że aż ponad 50% obywateli było za likwidacją gimnazjów i powrotem do 8-letniej podstawówki. Faktem jest też, że to poparcie dla takich zmian maleje z dnia na dzień. Pozostaje otwarte pytanie czy maleje poparcie dla zmian czy też dla sposobu ich wdrażania. Obserwując jednak obrady Sejmu i wypowiedzi posłów ze wszystkich ugrupowań, nie wierzę aby kolejna reforma nie została wdrożona.

Takie mamy dziś realia, niezależnie od tego co każdy z nas chciałby aby się stało.

Do szkoły trafiłam w roku 1980 przez przypadek – kolega zadzwonił z propozycją zastępstwa na 2 miesiące, potem zostałam na następny rok, a potem już trudno było się rozstać z kolejnymi klasami. Po ponad 36 latach mam wrażenie że szkoła jest w stanie ciągłego reformowania.

Gdy rozpoczynałam nauczycielską przygodę, właśnie dogorywał projekt powszechnej 10-latki min. Kuberskiego. A potem szkoła była tuż przed, w trakcie albo tuż po kolejnej reformie. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby to były reformy ewolucyjne wynikające ze zmian cywilizacyjnych i płynących stąd potrzeb. Ale niestety nasze wszystkie reformy były oparte bardziej na doktrynach i doraźnych potrzebach propagandowych, niż na rzetelnej, całościowej analizie rzeczywistości – zasobów, potrzeb i perspektywicznych celów. W efekcie wprowadzały tylko ogromne zamieszanie (i koszty) w kwestiach organizacyjno-formalnych, oddalając jednocześnie uwagę od kluczowych dla edukacji i jej celów problemów dydaktyczno-wychowawczych.

Zmiany, jak każda zmiana, budzą niepokój i lek wśród wszystkich: rodziców, uczniów, nauczycieli, babć i dziadków . Zmiana dzieli, buduje konflikty, gubi autorski cel i sens zmiany – ze szkodą dla wszystkich.

Najwybitniejsi nauczyciele są pozostawieni sami sobie w swoich szkołach, to ci którzy maja wiele sukcesów, byłych uczniów zaglądających do szkoły, do swoich wychowawców i pedagogów by opowiedzieć o sukcesach w dorosłym życie, żywe przykłady „dobrej roboty”.

To ci ludzie po raz kolejny(!) słyszą reforma.
W Polsce trwa spektakl niedokończonych i odwróconych reform, które fundują nam kolejne polityczne ekipy. Naturalną tendencją jest zniechęcenie i poczucie braku wpływu. Bo przecież nauczyciel nie górnik – a dzieci nie węgiel – nie zostawi dzieci i nie pójdzie palić opon pod MEN.

Szkole potrzebne są zmiany – to niezaprzeczalny fakt, ale o takich zmianach po raz kolejny nikt nie rozmawia w szkole. Decydenci nie wsłuchują się w to, jaka ma być szkoła i czego powinna uczyć. Cała energia i koncentracja sił idzie na niekończące się debaty o strukturze polskiej szkoły.

Obie strony sporu wymieniają bez przerwy te same wzajemnie sprzeczne argumenty, nie próbując o tych argumentach ze sobą rozmawiać. Przeciętny obywatel już nie wie, kto ma rację. Każda racja jest opakowana w barwny papierek, ale co jest w środku? Co będzie jak to zjemy? Jak długo będziemy wychodzić z szoku i się leczyć po zmianach ? A może przyjdzie kolejny chirurg, kolejna operacja i tylko pacjent będzie coraz słabszy? Zmiany nie odbędą się bez szkody dla uczniów i nauczycieli oraz jakości szkoły.

Z doświadczeń z 500+ (żadna partia opozycyjna nie deklaruje wycofania się!), wynika, że, mimo wszystkich obecnych protestów i krytyk, nikt nie zdecyduje się na generalne cofnięcie zmian – byłoby to dla każdej partii samobójcze politycznie.

Musimy więc przyjąć, że zmiany się dokonają i w takim kształcie dość długo będą trwać. Musimy w związku z tym spojrzeć kilka kroków do przodu – przygotować działania ochronne polegających na pielęgnowaniu dorobku szkół i nauczycieli. Oczywiście w miarę możliwości jakie stworzą przepisy w ostatecznej wersji i posiadane zasoby.

Musimy wesprzeć i zachować to co mamy najlepsze w edukacji poprzez ewolucyjne modyfikowanie i poprawianie programów pracy szkół (m.in. zwiększenie zajęć pozalekcyjnych rekompensujących obniżenie poziomu edukacji), zachowanie różnorodności szkół, autorskich rozwiązań i innowacji, które przez 25 lat wypracowało warszawskie środowisko nauczycieli i dyrektorów, we współpracy z uczniami i ich rodzicami.

Autorka jest Przewodniczącą Komisji Edukacji i Rodziny w Radzie m.st Warszawy

2 stycznia 2017 11:26
[fbcomments]