Czy wiesz, że 140 lat temu, 13 lipca 1882 r., w Warszawie uruchomiono pierwszą w Polsce sieć telefoniczną?
Kurier Warszawski z 13 lipca 1882 r. (str. 4, kol. 3, LINK) pisał:
Dziś o godzinie 12-ej w południe otwartą została urzędownie czynność telefonów warszawskich. Zarząd telefonów zawiadamia za naszem pośrednictwem, iż w dniu jutrzejszym ogłosi listę tych 105-ciu połączonych, którzy z sobą rozmawiać mogą, w poniedziałek zaś rozeszle abonentom uzupełniony wykaz abonentów.
To była pierwsza sieć publiczna.
Oczywiście próby rozpoczęto wcześniej bo w grudniu 1877 roku na jednym z torów telegraficznych telegrafu Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej na odcinku Warszawa – Skierniewice na długości 9 mil.
Koncesję na budowę pierwszej sieci w Polscew (i kilku innych na terenie Rosji) uzyskało amerykańskie towarzystwo The International Bell Telephone Company.
Stało się to możliwe dzięki wprowadzeniu w Rosji (25 września 1881 r.) przepisów prawnych umożliwiających budowę sieci telefonicznych. Pamiętajmy, że wtedy Polska była pod okupacją rosyjską zwaną zaborem.
W lipcu 1882 r. zainstalowano na centrali tylko 4 łącznice, każda o pojemności 50 numerów, co dało początkową pojemność centrali na 200 numerów.
W dniu uruchomienia było do niej przyłączonych 106 abonentów.
Do końca roku przyłączonych było 163 numery (końcowi abonenci).
W Kłosach – Czasopiśmie Ilustrowanym Tygodniowym w numerze 906 z 28 X – 9 XI 1882 roku Edward Protaszewicz napisał:
Komunikacya Telefonowa
w Warszawie(Str. 300, 301 i 304.)
Zaprowadzona od kilku już miesięcy komunikacya telefonowa w Warszawie coraz pomyślniej się rozwija; nie będzie zatem rzeczą obojętną dla czytelników „Kłosów” opisanie, objaśnione odpowiedniemi rysunkami, urządzenia tak centralnej stacyi Warszawskiej, jako też i aparatu, jakim się posługują osoby, za jej pośrednictwem rozmawiające, a również i sposobu, w jaki się ta rozmowa odbywa.
Owoż na rycinie naszej (figura D) jest wyobrażona stacya centralna, znajdująca się w środkowym punkcie miasta, przy Ulicy Nowo-Próżnej, w domu pod Nr. 6. Na domu tym widzimy wieżyczkę, otoczoną dokoła rodzajem ogrodzenia i jakby snopami gęstych promieni.
Promienie te są to druty stalowe, galwanicznie, ocynkowane, schodzące się tutaj ze wszystkich domów, posiadających aparaty telefonowe, za ich pomocą połączone ze stacyą centralną, a przez nią ze wszystkiemi komunikującemi się z nią telefonami.
Ogrodzenie zaś owo jest to wiązanie, do którego przymocowane są na izolatorach druty telefonowe, zakończone drutami miedzianemi, pokrytemi powłoką izolacyjną i wchodzącemi przez wieżyczkę do wnętrza stacyi centralnej.
Wnętrze to przedstawia nasza rycina na figurze B. Tutaj pod literami d. d. d. d. widzimy owo druty, sprowadzone do aparatów, zwanych kommtatorani, które służą do łączenia telefonów korespondencyjnych jednych z drugiemi; do wyjaśnienia, w jaki sposób odbywa się owo łączenie, posłuży nam we właściwym miejscu figura C.
Fig. A przedstawia nam aparat mikro-telefonowy, w jakie zaopatrzone są wszystkie stacye miejskie, łączące się z centralną.
Aparat ten zawiera w sobie:
1) przyrząd indukcyjny, który mieści się w pudełku P, a składa się z trzech magnesów w kształcie podków, długości 4, szerokości 3 cale, w których środku umieszczony jest drut miedziany, nadzwyczaj cienki, okręcony jedwabiem, długości około 800 stóp. Drut ten, zwinięty w kółko spłaszczone, obraca się za pomocą korbki K, przyczem opatrzone blaszkami końce jego, ocierając się o magnesy, wytwarzają prąd, zwany induscyjnym, który, dostając się do stacyj centralnej, wprawia w ruch dzwonek sygnałowy.
2) Mikrofon, systematu Blake’a (Amerykanina) zasilony jedną porą elementów stosu galwanicznego Leclanche, zawierającą się w pudelku B. Mikrofon ten, służący do wzmocnienia głosu w telefonie, odznacza się nadzwyczaja czystością brzmienia, tak dalece, iż z łatwością rozpoznać można, kto przez niego przemawia.Trzeba tylko, używając tego przyrządu, na 5-6 cali usta odeń oddalić i glosu nie podnosić; w przeciwnym bowiem razie na stacyj odbierającej telefon wyda dźwięki urywane, przykre dla ucha i zupełnie niezrozumiałe.
Telefon Bella, (*) który zarówno jak mikrofon był już opisany w „Kłosach” w czasie właściwym. W dzisiejszej konstrukcyi tego przyrządu ta tylko zaszła zmiana, że dano mu, zamiast drewnianej, oprawę kauczukową, skutkiem której, jako niewrażliwej na zmiany atmosferyczne, raz wyregulowany telefon, długie lata dobrze funkcyonuje.
(*) system Bella jest przyjęty w całych Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Towarzystwo jego imienia, °trzymak koncesją na Królestwo Polskie i Rossyą: dotychczas w Europie urzadzilo ono komunikacye lelefonowe w warty pujących krajach: w Szwecji, Norwegii, Danii, Belgii, Szwajcary’ i we Włoszech.
Telefon, oznaczony w aparacie literą T, jest, jak widzimy, zawieszony w widełkach (W). Widełki te pełnią, oprócz tej posługi, funkcyą dwojaką, to jest: po wyjęciu z nich telefonu, wznoszą się nieco w górę i łączą drut przewodni z telefonem i mikrofonem; naciśnięte zaś ku dołowi ciężarem założonego w nie telefonu, łączą go tylko z dzwonkiem sygnałowym.
Sposób używania aparatu telefonowego jest taki: Chcąc rozmawiać z kimkolwiek, posiadającym takiż aparat, komunikujący się ze stacyą centralną, zakręcamy 4-5 razy korbką K, przy pudełku przez co przesyłamy sygnał dzwonkowy stacyi centralnej i w ślad zatem telefon T , zdjęty z widełek W, przykładamy do ucha. Stacya centralna oznajmuje nam o swojej gotowości do usług wyrazem „jestem”. Natenczas wymawiamy przez mikrofon bądź numer aparatu, bądź nazwisko osoby, z którą rozmawiać chcemy, a telefonista w ciągu 5-eiu, lub najwyżej 20 sekund łączy nasz aparat z aparatem żądanym i wyrazem „gotowe”, daje nam znać o dokonanem połączeniu. Usłyszawszy to, wieszamy telefon na widełkach, czyli naciskamy je z góry ku dołowi, dla połączenia go z dzwonkiem sygnałowym osoby, którą do rozmowy chcemy zawezwać, i pokręciwszy jak poprzednio korbką K, znowu telefon przykładamy do ucha. Osoba zawezwana zdejmuje swój telefon z widełek, przez co dokonywa połączenia swojego mikrofonu z naszym telefonem i zawiązuje się rozmowa. Po ukończeniu jej, zawieszamy telefon na widełkach i szybko, raz tylko jeden, zakręcamy korbką od dzwonka, dając sygnał telefoniście, aby już druty nasze w stan normalny wprowadził.
We wnętrzu stacyi centralnej (Fig. B), widzimy, jak jut rzekliśmy wyżej, cztery kommutatory A. B. C. D, z których z każdym łączy się 50 drutów d, przeprowadzonych z mieszkań, zaopatrzonych w aparaty korespondencyjne. Każdy drut styka się z elektro-magnesem e, po za klapką K, (patrz stół D), który, przy zakręceniu korbką u chcącego rozmawiać, przyciąga sztabkę żelazną, a ta otwiera klapkę k i daje widzieć numer jego aparatu.
Fig. C. uwidocznia sposób łączenia w kotmmutatorach: wyobraźmy sobie, że linie pionowe, znaczone numerami, są to druty korespondentów, linie zaś poziome, czyli poprzeczne, w, łączniki, które w stanie normalnym wcale nie dotykają pierwszych. Jeżeli zatem ukaże się numer korespondenta, telefonista wyjmuje kołeczek kommutatora (fig. C) z przegródki „stan normalny”, wkłada go w przegródkę „telefon” i melduje się sygnałem „jestem”. Przypuśćmy, że osoba Nr. 5 chce rozmawiać z Nr. 10; wymienia „więc numer dziesiąty”. Telefonista kołeczek z linii Nr. 10 wkłada w przegródkę a poniżej telefonu, numerowi 5 odpowiada „gotowe” i natychmiast umieszcza jego kołeczek w tej samej linii poprzecznej, w której znajduje się kołeczek linii Nr.10 (patrz fig. C, linie Nr. 5 i 10, znak \ oznacza koteczek). Wówczas osoba Nr. 5 jest bezpośrednio połączona z Nr. 10; prąd elektryczny, przesłany przez drut Nr. 5, wchodząc do stacyi, przebiega linią kommutatora tegoż numeru; pierwszy kołeczek łączy go z linią poprzeczną a, drugi zaś linią poprzeczną a z linią kommutatora Nr. 10, a ten ostatni z linią drutową osoby Nr. 10. Po ukończeniu rozmowy, należy dać sygnał, żeby telefonista mógł wiedzieć, kiedy koteczki ma przestawić w „linią normalną”. Jeżeli n. p. osoba Nr. 3 chce rozmawiać z osobą Nr. 8 w tym-że czasie, co i poprzedni, to stawia się koteczki obu w linią poprzeczną b, co wcale pierwszym nie przeszkadza, gdyż zupełnie nie są połączeni z drugimi.
Wszystkie stoły są z sobą połączone pięciu drutami, dlatego, by jednocześnie mogło pięć połączeń, czyli 10 osób z dwóch różnych stołów, np. A i B, z sobą rozmawiać.
Stół A, jak widzimy na fig. C, jest połączony drutami ze stołami B, C, D, stół B, ze stołami A, C, B, stół C, ze stołami A, B, D, zaś stół D, ze stołami A, B, C. Każdy stół może być połączony z 17-u innemi stołami, czyli 17 x 50 = 850+50 we własnym stole = 900, zatem każdy ma kombinacyą na 900 różnych połączeń, czyli tyluż korespondentów w danym razie kombinacya może być do potęgi doprowadzoną, przez dodanie jednego lub dwóch stołów kombinacyjnych.
Stół A, ma korespondentów od 1 do 50, B od 51 do 100, C 101 do 150, D 151 do 200 i t. d., zatem cyfra już sama stół oznacza, co bardzo ułatwia łączenie.
Przykłady.
Nr. 4 (stół A) chce rozmawiać z Nr. 52 (stół B); wówczas telefonista wstawia kołeczek Nr. 4 do przedziału B, linia a, kołeczek Nr. 52 (stół B,) do przedziału A, linia a. Nr. 155 (stół D), z Nr. 56 (stół B): kołeczek Nr. 155 do przedziału B, linia b, kołeczek Nr. 56 do przedziału D), linia b. Nr. 108 z Nr. 9: kołeczek 108 (stół C,) do przedziału A, linia e, kołeczek Nr. 9 (stół A,) do przedziału C, linia e, i t. d.
Widzimy zatem, że manipulacya łączeń jest bardzo uproszczona; potrzeba tylko wprawy w szybkości, a uwagi do dokładnych połączeń.
Skrzynki B. (fig. B,) pod stolikami zawierają baterye, podobne jak w fig. A, w pudelku 13, jedna para elementów obsługuje 50 korespondentów.
Jakie usługi instytucya ta przyniesie naszemu miastu, najlepiej sam czytelnik oceni, czy-to potrzebując zawezwać szybkiej pomocy doktora, aptekarzu, czy zawiadomić straż ogniową, czy załatwiać interesa z bankami, bankierami, kupcami, fabrykami lub odlegle mieszkającymi interesantami, przyjaciółmi etc. etc.
Stulecie nasze zdobyło poprzednio dwa prawdziwie wielkie wynalazki, jako-to: koleje i telegraf; ukoronował je wszakże telefon, gdyż żaden z poprzednich ani tak szybko, ani tak obszernego zastosowania nie doznał: przed pięciu laty patrzaliśmy na to dziecko z niedowierzaniem, czy i jak uno się wychowu, a dziś podziwiamy już olbrzyma.
Ed. Protaszewicz.
Edward Protaszewicz , Kłosy nr 906, X/XI 1882 r.