W Dzień Zaduszny, refleksyjnie, o utworach, których autorstwo budziło wątpliwości opowiada Piotr Banasiak.
89. felieton pod wspólną nazwą: Stolica historii. Przedstawiają członkowie Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie, które publikujemy już trzeci rok, oraz emitowane są w każdą sobotę, w nieco skróconej wersji, w Radiu Kolor.
Podcast Radia Kolor jest pod tekstem.
Z cyklu:
Stolica historii. Przedstawiają członkowie
Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie.
Odcinek LXXXIX:
Muzyczne mistyfikacje
Opowiada Piotr Banasiak
Dzień Zaduszny, albo jak niektórzy wolą – Święto Zmarłych, skłania nas do refleksji nad przemijaniem. W tych chwilach towarzyszy nam zazwyczaj muzyka zadumy i kontemplacji. Niniejszy tekst traktuje o historii dwóch niezwykle popularnych utworów, których autorstwo budziło wątpliwości…
Tomaso Albinioni urodził się w Wenecji w 1671 r. Gdy odziedziczył po ojcu zakład produkujący karty do gry, stał się człowiekiem finansowo niezależnym. Uwolniony od utrapień codzienności oddał się swojej największej pasji, jaką była muzyka. Był twórcą lubianym przez publiczność, a przy tym niezwykle płodnym. Stworzył ponad 80 oper, prawie 50 kantat i kilkadziesiąt sonat na jeden lub więcej instrumentów.
Wielką popularność przyniosły mu koncerty obojowe, które do dziś goszczą w repertuarze wykonawców muzyki późnego baroku. Prawda jest jedna taka, że cały ten gigantyczny dorobek kompozytorki przysłonięty został przez jeden jedyny utwór, który zyskał miano ponadczasowego. Mowa tu oczywiście o słynnym Adagio g-moll na smyczki i organy. Może to wzbudzić zdziwienie ale na dobrą sprawę cała historia tego utworu zaczyna się dopiero w drugiej połowie latach pięćdziesiątych XX w.
Pewien włoski muzykolog Remo Giazotto twierdził, że w znalazł po wojnie w ruinach Saksońskiej Biblioteki Państwowej fragment rękopisu Albinioniego. Za sprawą słynnego austriackiego dyrygenta Herberta von Karajana Adagio g-moll obiegło cały świat, budząc powszechny zachwyt melomanów. Przy tej okazji rozbłysła również gwiazda Giazotto – w końcu odkrywcy prawdziwego arcydzieła.
Prawda była jednak inna.
Po śmierci włoskiego muzykologa w pozostałych po nim dokumentach nie odnaleziono cennego rękopisu. Nie wykazał go też cudem ocalały, a odnaleziony wiele lat po wojnie katalog saksońskiej, biblioteki. Znaczna część badaczy nabrała wówczas przekonania, że doszło do sprytnej mistyfikacji.
Ich zdaniem Giazotto zakochany w muzyce Albinioniego skomponował utwór, który później przypisał swojemu mistrzowi. Warto przy okazji dodać, że podobną mistyfikacją posłużyli się Zbigniew Preisner i Krzysztof Kieślowski, tworząc dla potrzeb filmu postać nieistniejącego późnobarokowego holenderskiego muzyka Van den Budenmayera. Jego kompozycja wokalna (Concerto en Mi Mineur) miała być wykorzystana w „Podwójnym życiu Weroniki”.
I tym razem przyniosło to spodziewany efekt.
Do reżysera zgłaszali się twórcy encyklopedii i słowników muzycznych z całego świata z prośbą o podanie danych biograficznych nieznanego nikomu kompozytora z Niderlandów.
- Tomaso Albinoni: Adagio for organ and strings in g minor
- Van den Budenmayer: Concerto en MI Mineur
Piotr Banasiak
Studiował na Uniwersytecie Warszawskim i Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu.
Kustosz w Muzeum Sportu i Turystyki.
Przewodniczący Stowarzyszenia Miłośników Twórczości Brunona Jasieńskiego.
Zapalony turysta, cyklista i biegacz długodystansowy.
Od roku członek Sekcji Historii Sportu i Turystyki Towarzystwa Miłośników Historii.
Podcast Radia Kolor
3:42 min.
Zobacz też inne odcinki cyklu:
- Lista odcinków: [LINK]