0

Nie ma piękniejszego miasta!

Heniek Małolepszy czyli Maciej Mościcki
Heniek Małolepszy – czyli Maciej Mościcki
fot. Janusz Dziano

Wywiad z muzykiem Heńkiem Małolepszym czyli Maciejem Mościckim, na wernisażu wystawy Warszawskiego Konkursu Fotograficznego za rok 2020.

Szymon Sierociński:
Spotkaliśmy się na schodach szukając tego lokalu. Czy jest Pan po raz kolejny na takim wydarzeniu? Czy to są wydarzenia cykliczne, w których bierze  Pan udział?

Heniek Małolepszy:
Takie varsavianistyczne w klimacie wydarzenia zdarzały mi się. Oczywiście muzyka jest dobrze zlepiona z nimi, więc czasem  jestem zapraszany.

Zdjęcia dotyczą Warszawy. Co Pan mógłby powiedzieć o tym mieście? Czy jest Pan rodowitym Warszawiakiem?

Tak. Urodziłem się w Warszawie, w roku 1962, w Szpitalu Praskim.
Wychowałem się koło Remontu, niedaleko Pola Mokotowskiego.
Teraz mieszkam znowu na Pradze, na Grochowie, właściwie na Olszynce Grochowskiej. Trochę w życiu podróżowałem a mam 60 lat. Jednak ciągle uważam, że Warszawa zdecydowanie góruje nad innymi miastami.

Warszawa będzie w Pańskim sercu na zawsze?

Nie ma piękniejszego miasta, nie wyobrażam sobie.
Kiedyś myślałem, że mógłbym mieszkać gdzie indziej, ale nie wyobrażam sobie tego. Oczywiście obserwuje zmiany, niektóre mi się podobają, inne mniej, ale absolutnie jestem fanem. To po prostu jest to miasto.

Jak Pan czuje – czy historia tego miasta zmierza w dobrą stronę, czy raczej przeciwnie?

Nie oceniam tego. Myślę o tym tak, że to są zmiany, które są nieuniknione. Tak jak z larwy pojawia się motyl, tak też w rozwoju pączkuje miasto. Rośnie, rozwija się. Czy te zmiany są dobre – nie potrafię odpowiedzieć. Mogę odpowiedzieć czym one dla mnie są i czy się w nich odnajduje. W niektórych tak. Bardzo dobrze, że miasto żyje, że miejsca, które były trochę „wyschnięte” – ożyły. Dużo ludzi spędza w mieście czas, więcej niż kiedyś, w mojej młodości, na ulicach, w knajpach. To dobry kierunek. Nie było takiej kultury bycia. Na przykład poszedłem na kawę z córką w pierwszy dzień świąt i na Starówce nie było, gdzie palca wcisnąć.

Czyli jednak to miasto żyje. Pomimo opinii, że wszyscy ludzie, cała młodzież, siedzi w sieci?

Oczywiście, że tak.
Dużo jest rzeczy, które są wirtualne, życie przeniosło się trochę do sieci, ale na szczęście nie całkiem. Wystarczy się przejść po mieście, wziąć rower jeśli jest ciepło, pospacerować. Ludzie, którzy nie są z Warszawy przyjeżdżają tutaj, są zachwyceni. To miasto tętni życiem.

Wakacje to jest cudowny czas,  żeby wziąć rower i „chlapnąć” to warszawskie powietrze…

Mam wielu znajomych z Europy, którzy twierdzą, że tylko WARSZAWA. Nie Paryż, nie Berlin. Coś w tym jest. Na pewno każda pliszka swój ogonek chwali, wiec ja będę sławił Warszawę, ale rzeczywiście fajnie się tu żyje. Jest dużo rzeczy, które są tradycyjne i stare, a jednocześnie są podane w nowy sposób. Jest dużo moderny, która może się niektórym nie podobać, ale to jest taka ładna bardzo adaptacja czegoś, co już się sprawdziło i wynika właśnie z tradycji, z lat ubiegłych. Uważam, że to dobry bukiet, dobra mieszanka.

A jak w kontekście tradycji ocenia Pan Browary Warszawskie, w których jesteśmy?

To było miejsce, które nie funkcjonowało za mojej młodości, a teraz wróciło do świata żywych. Przychodziło się tu pobroić, w takie postindustrialne, pofabryczne klimaty. Teraz nabrało sznytu takiego europejskiego, szlachetniejszego. Nie jestem zwolennikiem takich przemian, które gubią subtelność. Nie jestem człowiekiem Waszego pokolenia, nie muszę podążać za wszystkimi zmianami. Te które mi się podobają, idę za nimi, jak mi się nie podobają – odpuszczam.

Banjo Heńka Małolepszego
Banjo – Heńka Małolepszego
fot. Janusz Dziano

Czy mógłby Pan powiedzieć coś na temat instrumentu, na którym Pan gra. Coś o jego historii.

Gram na banjo. Banjo to jest coś podobnego do innych instrumentów jak gitara czy mandolina, ale różni się tym, że to jest bębenek ze strunami.

Taki charakterystyczny, specyficzny…

Ma miękką membranę, podczas kiedy gitara albo mandolina mają po prostu pudło rezonansowe, które jest twarde. Gram na banjo gitarowym, i to jest manual i granie akordów oraz zagospodarowanie dźwięków jest takie jak na gitarze. Banjo jest instrumentem, który daje w muzyce taki warszawski szyk. Senior Grzesiuk grał na banjo, ale to było inne banjo, nie tak zbudowane – takie ośmiostrunowe, inaczej strojone. Gram na tym, bo ma takie brzmienie, a ono liczy się najbardziej. Jest płaskie, uliczne. Instrument, na którym gra się w mieście muzykę miejską powinien mieć szczególnie na ulicy „atak” czyli powinien być dosadny.

Jak Pana zauważyłem to stwierdziłem, że muszę się dopytać o Warszawę.

Robię to z przekonaniem, bo mam wrażenie, że gdzie się nie spojrzy to ona jest we mnie, w płynach ustrojowych, w oddechu. Idę i nucę takie warszawskie piosenki i łatwo się ich uczę. Nie mam tradycji rodzinnych. Tata raczej nie muzykował, trochę grał, ale nie tak serio. Wydaje mi się, że to ten klimat mnie tak nastraja.

Słuchając Pana myślę, że nie zamieniłby Pan swojego instrumentu na żaden inny.

Próbowałem wielu. Mam w domu chyba 8 gitar. Różne. Muszę się ich pozbyć właśnie.

Dlaczego?

Przewietrzyć, kąty. Gram tylko na dwóch, a mam 8 (śmiech). Próbowałem wielu i doszedłem do tego. Podobnie z Warszawą. Próbowałem różnych rzeczy. Mieszkałem na wsi. Mieszkałem w różnych miejscach, ale wróciłem do Warszawy. To jest z doświadczenia, to nie jest wymyślone. Nie przekazali mi tego rodzice,, żebym „Kochał Warszawę, bo to jest moje miejsce”. To przyszło z doświadczenia, z przeżycia.

Dziękuję bardzo.
Do zobaczenia.
Niech żyje Warszawa!

Heniek Małolepszy czyli Maciej Mościcki
Heniek Małolepszy – czyli Maciej Mościcki
fot. Janusz Dziano
11 czerwca 2022 15:37
[fbcomments]