0

Porucznik Emil Słatyński. Człowiek, który ocalił Europę.

Porucznik Emil Słatyński i legitymacja odznaczenia orderem Virtuti Militari
Porucznik Emil Słatyński – i legitymacja odznaczenia orderem Virtuti Militari
fot. Andrzej Chowańczak

Człowiek, który przyczynił się do Cudu nad Wisłą spoczywa w Ziemi Ognistej w Argentynie.

Dwieście kilometrów na północny wschód od miasta Ushuaia, najbardziej wysuniętego na południe Argentyny, zwanego Miastem Końca Świata niedaleko Wyspy Stanów – na której akcję swej powieści Latarnia na końcu świata osadził Juliusz Verne, w prowincji Ziemia Ognista leży miasto Rio Grande. Tu też znajduje się Kanał Beagle. Dokładnie 41 lat temu nasz papież, święty Jan Paweł II, zapobiegł wojnie między Argentyną a Chile, gdy w obu krajach rządzili dyktatorzy Jorge Rafael Videla i Augusto Pinochet.

Tam właśnie znajduje się cmentarz miasta Rio Grande, na którym spoczywa jeden z największych – choć  zapomniany – polskich bohaterów, podpułkownik Emil Słatyński. Na kartach historii zapisał się 15 sierpnia 1920 roku wyczynem, który bez wątpienia był jednym z tych, które przesądziły o rozstrzygnięciu bitwy o Warszawę, zwanej Cudem nad Wisłą. Wydarzenie to miało niewątpliwy wpływ na status polityczny całej Europy po pierwszej wojnie światowej.

Zapomniany bohater

Emil Słatyński urodził się 19 maja 1887 roku. W wieku piętnastu lat przystąpił do Towarzystwa Strzelców. W roku 1914, w chwili rozpoczęcia Pierwszej Wojny Światowej wstąpił do Legionów Polskich. W lutym 1915 roku został skierowany do 2 Pułku Ułanów Legionów Polskich i awansował na dowódcę 5 szwadronu. Dnia 1 czerwca 1919 roku otrzymał awans na porucznika, a w roku 1920 został mianowany dowódcą 3 szwadronu 203 Pułku Ułanów. W trakcie II Wojny Światowej został awansowany do stopnia podpułkownika.

Podpułkownik Emil Słatyński przybył na Ziemię Ognistą po zakończeniu Drugiej Wojny Światowej. Argentyna była jednym z niewielu państw, które przyjmowały imigrantów z całego świata, nie stawiając żadnych wymagań poza jednym: być mężczyzną lub kobietą dobrej woli. Powrót do ojczyzny był niemożliwy ze względu na komunistyczny reżim, który na mocy porozumień Wielkiej Trójki – Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i ZSRR – na długie dekady opanował Polskę. Nie chciał też pozostać w Anglii, gdzie przebywał w chwili zakończenia wojny. Wśród polskich żołnierzy panowało przekonanie, że Wielka Brytania zdradziła Polskę, nie wywiązawszy się z układu sojuszniczego zawartego 25 sierpnia 1939 r., tuż przed wybuchem II Wojny Światowej. Umowa ta zobowiązywała obie strony sygnujące do udzielenia sobie wzajemnej pomocy militarnej w przypadku agresji na jedną ze stron. Emil Słatyński próbował dostać się do Kanady, jednak z uwagi na niepewny stan zdrowia nie otrzymał wizy. I tak osiedlił się w Rio Grande, gdzie wydzierżawił kawałek ziemi i wybudował tartak. Zmarł w roku 1956 i został pochowany na miejscowym cmentarzu.

Wojna polsko-bolszewicka

Po rewolucji październikowej, w wyniku której bolszewicy przejęli władzę nad Republiką Rosyjską, tworząc w 1922 roku Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, Sowieci zamierzali narzucić ideologię komunistyczną krajom Europy. Aby osiągnąć ten cel, musieli dotrzeć do Niemiec, gdzie komunizm mógł liczyć na wielką liczbę sprzymierzeńców. Warszawa stała się więc przeszkodą w drodze na Berlin. Warto przypomnieć słynne słowa marszałka armii sowieckiej, jednego z najwybitniejszych rosyjskich strategów, nazywanego rosyjskim Napoleonem, Michaiła Tuchaczewskiego, które zapowiadały dążenia bolszewików:

Po trupie Polski przez Warszawę przejdziemy do Europy.

W Warszawie sytuacja wydawała się beznadziejna. Armia Czerwona– najliczniejsza wówczas armia świata, pod wodzą Tuchaczewskiego stała u wrót stolicy. Z drugiej strony 4 Armia podążała na północ, a w południowo-wschodniej części kraju 1 Armia Budionnego atakowała Lwów. Wszyscy członkowie korpusu dyplomatycznego opuszczali Polskę. Wyjątek stanowił Nuncjusz Papieski, kardynał Achille Ratti, przyszły papież w latach 1922–1939.

A jednak niespodziewana sekwencja wydarzeń jest w stanie zmienić bieg historii. Można by wymienić trzy czynniki, które wpłynęły decydująco na ostateczny wynik bitwy o Warszawę.

  • Pierwszy to sukces dwudziestoośmioletniego porucznika Jana Kowalewskiego, który zdołał rozszyfrować sowieckie szyfry wojskowe Rewolucja, co pozwalało Polakom poznawać plany militarne Rosjan wcześniej niż ich własne wojsko.
    Generał Władysław Sikorski dekorując go Krzyżem Srebrnym Virtuti Militari cicho szepnął mu do ucha:

Za wygranie wojny, panie poruczniku.

Tłumaczenie sowieckiego szyfrogramu
Tłumaczenie sowieckiego szyfrogramu – kopia
fot. Arch. A. Chowańczaka
  • Drugi to postawa dowódcy potężnej Pierwszej Armii Konnej Siemiona Budionnego, który wraz z komisarzem politycznym Józefem Stalinem przedłożył swoje własne interesy nad interes ideologii partyjnej. Marszałek Tuchaczewski, będąc tuż przed bramami Warszawy, zauważył, że jedno skrzydło jego wojska pozostawało nieosłonięte. Wysłał więc żądanie do Moskwy, aby przerzucono szwadrony nacierające na Lwów. Jednak Józef Stalin, który towarzyszył wojsku pod Lwowem, uznał, że jeśli odda część jednostek do dyspozycji Tuchaczewskiego, wówczas wielkim bohaterem kampanii pozostanie Marszałek. Stalin nie chciał na to pozwolić. Z tego powodu odmówił pomocy Tuchaczewskiemu.
  • Trzecim czynnikiem, który przesądził nie tylko o losach wojny polsko-bolszewickiej, ale i całej Europy, było pozornie nieznaczne wydarzenie, do którego doszło w mieście Ciechanów. W opinii Tuchaczewskiego miało decydujący wpływ na zwycięstwo polskiego oręża. Wchodziło ono w skład strategii opracowanej przez Naczelnika Polski, Józefa Piłsudskiego. Polegało na niezwykle trudnej do wykonania kontrofensywie o kryptonimie Wielka Kombinacja. Piłsudski zamierzał okrążyć wojsko sowieckie, dotrzeć na jego tyły i zaatakować w najsłabszym punkcie. Plan był tak ryzykowny, że Generalny Sztab Wojska Polskiego (dowodzony przez bardzo doświadczonego generała Rozwadowskiego) poparł tę inicjatywę tylko dlatego, że nie miał już nic do stracenia. Wtedy stał się cud: mały szwadron kawalerii dowodzony przez porucznika Emila Słatyńskiego, który najpewniej nie zdając sobie z tego sprawy, zmienił bieg historii Europy. W prawie samobójczej szarży porucznik Słatyński przedostał się między pozycje 4 i 15 Armii Rosyjskiej, otoczył miasto Ciechanów i zaatakował stanowisko łączności Sztabu Generalnego sił radzieckich.
Emil Słatyński - legitymacja Virtuti Militarii
Emil Siatyński – legitymacja Virtuti Militarii
fot. Arch. A. Chowańczaka

Wydarzenie to odnotowane zostało w źródłach historycznych dotyczących wojny polsko-bolszewickiej. Michał Tuchaczewski w swej pracy Pochód za Wisłę szczegółowo omawia, jak rozwijała się ofensywa bolszewicka w 1920 roku, szukając przyczyny klęski Armii Czerwonej pod Warszawą.

Michał Tuchaczewski, w rozdziale pod tytułem Natarcie rozstrzygające, pisze:

5 Armia Polska, broniąca stolicy od północy, zostaje zepchnięta zdecydowanym natarciem naszych armii północnych i zmuszona cofnąć się na zachodni brzeg Wisły. Nasza 16 Armia w tym czasie nawiązuje walki w kierunku Warszawy. W tym właśnie czasie na styku naszych armii 4 i 15 ma miejsce wypadek, nieznaczny w założeniu, który jednak odegrał rozstrzygającą rolę w biegu naszego działania i dał początek jego katastrofalnemu wynikowi. Sztab polowy 4 Armii, który przeniósł się do Ciechanowa, został niespodziewanie zaatakowany przez drobne oddziały przeciwnika, na skutek czego sztab musiał szybko odjechać na zachód, gdzie pod Włocławkiem walczyła jego armia. Przez to naruszona została łączność między sztabem frontu a 4 Armią i nie nawiązana już aż do naszego odwrotu, co oczywiście wynikało z zupełnego braku jakichkolwiek środków łączności strategicznej w naszym rozporządzeniu.

Przebieg bohaterskiej szarży szwadronu Emila Słatyńskiego opisuje również Zygmunt Nowicki, poseł okresu II RP, w napisanej w Kanadzie książce Treść i Forma. Nowicki zwraca uwagę na zaskoczenie, jakim było dla bolszewików pojawienie się na ich tyłach  Polaków oraz na doniosłość kierowanej przez Słatyńskiego akcji.

Zygmunt Nowicki pisze:

Bolszewicy byli tak przerażeni niespodziewanym ukazaniem się polskich ułanów na swoich tyłach, że uciekając pozostawili jedyną radiostację, jaką rozporządzał sztab armii. Radiostacja ta została zniszczona, a szwadron zdołał bezpiecznie przedostać się znów na drugą stronę frontu. Wypadek ten miał rzeczywiście dla polskiej strony olbrzymie znaczenie, ponieważ 4 Armia pozbawiona wszelkiej łączności z naczelnym sowieckim dowództwem nie otrzymywała żadnych już rozkazów i w chwili, gdy centrum Armii Czerwonej było już w pełnym odwrocie na skutek polskiej kontrofensywy, 4 Armia wciąż posuwała się w kierunku Torunia. Nie zdążyła ona potem już wycofać się na wschód i zmuszona była przekroczyć granicę Prus Wschodnich.

Dzięki bohaterskiej postawie porucznika Emila Słatyńskiego, marszałek Józef Piłsudski wykonał swój ryzykowny plan, którego rezultatem była największa klęska wojsk sowieckich aż do II Wojny Światowej.

Za swe wybitne zasługi w roku 1920 Emil Słatyński otrzymał order Virtuti Militari – najwyższe odznaczenie jakie może otrzymać polski żołnierz.

O autorze

Andrzej Chowańczak, mieszka w Buenos Aires w Argentynie.

Andrzej Chowańczak z Buenos Aires w Argentynie
Andrzej Chowańczak – z Buenos Aires
fot. A. Chowańczak

Jest inżynierem zabezpieczeń przeciwpożarowych, wykładowcą Uniwersytetu Buenos Aires, oficer straży pożarnej. Jest wnukiem Arpada Chowańczaka, który w Warszawie zbudował imperium futrzarskie znane w Europie i na świecie. Do rodziny należy ziemia na Pradze gdzie stoi Stadion Narodowy.
Andrzej  jest synem Stanisława Chowańczaka, żołnierza AK, w którego rodzinnej willi na Mokotowie przy Morskim Oku, AK prowadziło działalność konspiracyjną i ukrywało poszukiwanych, między innymi Żydów. Pieniędzmi ze swego majątku finansował działalność Armii Krajowej.
O rodzinie Andrzeja Chowańczaka pisaliśmy niejednokrotnie:

16 sierpnia 2020 11:57
[fbcomments]