0

11. dzień Powstania Warszawskiego

SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth
SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth (pierwszy z lewej) – tzw. "Kat Woli" Generał policji i Waffen-SS oraz 3 Pułk Kozaków.
fot. NN (Wiki)

11 VIII 1944 piątek.  Wschód słońca 5:28, zachód 20:26, księżyc w ostatniej kwadrze, średnia temperatura powietrza 20 °C, pochmurno, niewielkie opady.

Kedyw KG w ciężkich walkach przebija się z Woli przez Stawki na Muranów – Starówkę. W szturmie ginie d-ca baonu „Miotła” kpt. „Niebora”.

Ostateczne opanowanie przez Niemców Woli i Ochoty. Oddział „Reduty Wawelskiej” ppor. Jerzego Gołębiewskiego „Stacha” opuszcza stanowiska i wydostaje się z Ochoty kanałami na Kolonię Staszica (pierwsze w powstaniu grupowe wykorzystanie kanałów), skąd przedarł się do Śródmieścia-Południe.

W walkach w rejonie Powązki – ul. Spokojna Niemcy po raz pierwszy wprowadzają nie znaną powstańcom nową broń: zdalnie kierowane lekkie nosiciele ładunków „Goliath”. Jeden z „Goliathów” niszczy mur cmentarny, umożliwiając piechocie niemieckiej wejście na broniony przez żołnierzy baonu „Zośka” teren.

Na Starym Mieście od świtu oddziały Reinefartha przeprowadzały koncentryczne natarcie pod osłoną artylerii z pociągu pancernego i z baterii zlokalizowanych na wschodnim brzegu Wisły. Natarcie wspierały ponadto lotnictwo, czołgi i moździerze. Niemcy uderzyli z pl. Zamkowego na barykady przy Piwnej i Kanonii, z pl. Teatralnego na Ratusz, Daniłowiczowską i Bielańską.

Zacięte walki o Bank Polski na Bielańskiej stoczył oddział kpt. „Zdana”.

Niemcom udało się poprawić swoje stanowiska u zbiegu Miodowej i Senatorskiej oraz na Krakowskim Przedmieściu przy pl. Zamkowym.

W Konserwatorium Muzycznym (przy ul. Okólnik 1) odbywa się uroczysty koncert. Biorą w nim udział muzycy i śpiewacy z całej Warszawy, zaś program obejmuje pieśni patriotyczne, zakazane przez Niemców.

Batalion AK „Miotła” traci 60 zabitych i 60 rannych (50% stanu) w walkach o Stawki.

Wojskowy Sąd Specjalny wydaje pierwszy wyrok śmierci na żołnierza AK „za rabunek z palących się domów przy ul. Królewskiej 27 i 29″.

Pierwsze odznaczenia Virtuti Militari:

  • krzyżem IV klasy odznaczony zostaje ppłk Jan Mazurkiewicz „Radosław”,
  • krzyżami V klasy odznaczeni zostają m.in.:
  • dowódca pułku „Broda” kpt. Jan Kajus Andrzejewski „Jan”
  • dowódca batalionu „Miotła” kpt. Francisaek Władysław Mazurkiewicz „Niebora”.
  • Pierwszy Krzyż Walecznych otrzymuje kobieta – łączniczka Ludmiła Krajewska-Szuba-Babska „Mila”.

„Biuletyn Informacyjny” 11 VIII

Ppor. Orlicz skonstruował miotacz ognia ze szpryc ogrodniczych.
Stosuje się już je z powodzeniem.
Innym wynalazkiem ppor. Orlicza są kwacze na drucie, nasycone materiałem palnym, służące jako pociski zapalające.
Przy wyrabianiu ich pracują dzieci!

Przechodzący ul. Okopowa tuż opodal fabryki Pfeifrów niewielki oddziałek AK natknął się na „Tygrysa”.
Co robić?…
Chwila – i decyzja zapadła.
Celne uderzenie „Filipinki” – unieruchomiony czołg stanął.
Zaskoczona załoga „Tygrysa” w liczbie 7 szkopów poddała się, trzech zostało zabitych. Własnych strat nie było, bo i kiedy.
Wszystko to dokonało się błyskawicznie.
Przy okazji zdobyto dwa karabiny i pistolet.

Królewska 16

plutonowy „Szarota” i kapral „Białyński”zapisali wyłącznie dla siebie w 12 lat po upadku Powstania:

„11 sierpnia z rozkazu dowódcy plutonu wartowniczego porucznika «Tułacza», podchorąży «Jut» sformował ochotniczą drużynę, składającą się z dziesięciu żołnierzy, łączniczek i sanitariuszek.
Drużyna została skierowana z miejsca postoju na Świętokrzyskiej do obsadzenia budynku przy Królewskiej 16.
Przeszliśmy ruinami pod ostrzałem z PAST-y i zajęliśmy stanowiska na pierwszym piętrze budynku, obsadzając także balkony. Nasze uzbrojenie stanowiły dwa karabiny, jeden pistolet, kilka granatów i kilkanaście butelek z benzyną. Jeden karabin przekazał nam oddział, który luzowaliśmy. Na te trzy karabiny przypadało nie więcej jak 30 nabojów. Zadaniem oddziału było współdziałanie z załogą placówki oraz oddziałami zajmującymi stanowiska wzdłuż ulicy Królewskiej w utrzymaniu placówki i uniemożliwieniu Niemcom przebicia się do PAST-y.”

W dniu 11 sierpnia nastąpił pierwszy dość silny atak na gmach przy Królewskiej 16.
Według relacji podchorążego „Woi” placówka obsadzona była przez pluton podporucznika „Kazimierskiego”.

„Tego dnia w godzinach przedwieczornych od strony Żelaznej Bramy podeszły dwa czołgi – zapisali „Szarota” i „Białyński” – ostrzeliwując ruiny obsadzone przez nasze oddziały na przedpolu PAST-y oraz górne kondygnacje placówki Królewska 16. Czołgi te, znajdując się poza zasięgiem rzutu butelkami z benzyną, po wystrzeleniu amunicji zawróciły, bezskutecznie ostrzeliwane przez naszą placówkę z karabinów.”

Gdy po latach odnalazłem „Białyńskiego” („Szarota” już nie żył), przypomniał sobie, że późnym wieczorem zszedł wraz z kilkoma kolegami do piwnic. Odkryli tam sok wiśniowy i wiśniówkę. Przed północą pod ruiny Giełdy od strony Ogrodu Saskiego podeszły trzy osoby. Próbowały nawiązać w języku polskim kontakt z załogą placówki. Zostały ostrzelane przez „Juta”, który jedną z osób zranił. Pozostałe dwie dotarły do posterunku w bramie, skąd odprowadzono je do dowództwa baonu.

Nad ranem jeden z żołnierzy plutonu wartowniczego popełnił samobójstwo. Powodem była niesprawdzona wiadomość z Pragi, że Niemcy wymordowali tam całą jego rodzinę.
„Białyński” nie pamięta ani pseudonimu, ani nazwiska tego żołnierza. Z trzydziestu żołnierzy plutonu wartowniczego przeżyło. Powstanie tylko siedmiu.
Ustaliłem, że po 39 latach żyło jeszcze trzech, w tym jeden na obczyźnie.

Nie odnalazłem w kraju plutonowego „Bordo”, który mógłby jeszcze poszerzyć relację „Białyńskiego”. Zapewne tej nocy wizytował placówkę trzyosobowy patrol z 6 kompanii baonu „Kiliński.
Strzelec „Junek” zapisał wrażenia z tamtej nocy:

„Mnie i «Młota» wyznaczają na nocny patrol, obchód naszych placówek. Idziemy z którymś z plutonowych. Mamy obejść placówki od Próżnej aż po Królewską. Sprawdzić ich czujność i gotowość. Żeby tylko nie byli za bardzo czujni i żeby nie zawiodły ich nerwy!
Podają, nam hasło i odzew, a także ewentualne miejsca, gdzie powinny być te nieszczęsne placówki. Pożyczono nam na ten spacer dwa pistolety maszynowe.

Jesteśmy na Próżnej. Wybitymi od tyłu otworami wychodzimy na podwórko. Z góry zagląda księżyc. Upiorne światło, a do tego jeszcze dziwaczne i niesamowite cienie, rzucane przez oficyny kamienicy. Staramy zachowywać się cicho, ale dość pewnie, żeby nasi nie wzięli nas za skradających się szkopów. Opaski mamy czyste i szerokie, aby je było widać z daleka.
Dom po przeciwnej stronie ulicy Królewskiej jest pusty. Ludność cywilna wyniosła się z kamienicy w głąb Śródmieścia pod bomby, pociski i kule. Tu, przy Królewskiej 16, panuje śmiertelna cisza. Plutonowy dopytuje się głośnym szeptem, który słychać aż w Ogrodzie Saskim: „Jest tu ktoś?” Coś porusza się przy bramie na parterze. Odskakujemy w cień z bronią gotową do strzału. Czujemy, że ktoś nas bacznie obserwuje. Po chwili dobiega cicho wypowiedziane zdanie: Panowie, nie strzelajcie!

Z mroku wychodzi starszy mężczyzna. Po chwili rozmowy półszeptem okazuje się, że jest to poczciwy cieć, który nie chciał opuścić swego domu. Wierzy, że tu przetrwa i doczeka wyzwolenia. Uważa to za swój obowiązek, to jego placówka. Pytamy, czy są tu gdzieś nasi.
Są, a jakże, na pierwszy m piętrze od frontu i od Ogrodu Saskiego.
«Tylko uważajcie ostrzega nas – bo szkopy mają oko na tę klatkę schodową i w dzień często strzelają w to okno, czasami i w nocy na wszelki wypadek puszczą serię.»
Jakby na potwierdzenie tych słów od Ogrodu Saskiego krótko zastukał karabin maszynowy:

Księżyc włazi przez okno i oświetla częściowo schody. Rzeczywiście cała ściana vis-a-vis okna jest połupana kulami; pełno tynku pod nogami. Schyleni przechodzimy pod niebezpiecznym oknem. Drzwi. Zamknięte. Zaczynamy lekko pukać i ruszać klamką, potem głośniej. Wreszcie zaspany głos, zły i zniecierpliwiony pyta z drugiej strony:

Kto tam, do cholery, tak hałasuje?
– Patrol – otworzyć!

Myślę sobie, że jak się zdenerwują, to wygarną do nas. Po drugiej stronie drzwi jakiś ruch i po chwili:

Hasło?

Odpowiadamy. Drzwi uchylają się z okropnym piskiem. Z Ogrodu Saskiego wylatuje rakieta, oświetla księżycowy krajobraz gruzów, ciągnących się od Próżnej aż do Ogrodu. Ta, ta, ta, ta, ta! – pociski koralikami lecą w stronę domu. Gdzieś brzęczy resztka szyby.

To wy śpicie! – groźnie szepce plutonowy.

A co mają robić? W dzień stukasy i artyleria robią tyle hałasu, więc teraz odsypiają.
Razem jest ich z dziesięciu. Budzą się coraz to nowi, są źli.

A jakby się tak Niemcy wybrali tu do was? – pytamy.
E, tak po nocy? – odpowiada któryś z nich – Oni nie lubią nocy, co pan, panie plutonowy, nie zna pan ich zwyczajów?
Dobrze, dobrze, macie wystawiać ubezpieczenia – opieprza ich nasz plutonowy.

Patrzą na nas już rozbawieni. Odprowadzani ostrzeżeniami i informacjami; gdzie szukać następnej placówki, szybko przeskakujemy niebezpieczne schody.

Ładnie gówniarze wojują – podsumowuje plutonowy. Rozumierin ich, są piekielnie zmęczeni, ale i podziwiam beztroskę”.”

1944 sierpień 11, Warszawa (Śródmieście Północne).

Fragment rozkazu nr 14 dowódcy Okręgu Warszawskiego AK, dotyczący podporządkowania taktycznego oddziałów PAL:

Pkt 11/I. PAL – legitymacje.

W związku z całkowitym podporządkowaniem się AK, pod względem taktycznym oddziałów PAL zarządzam:

Legitymacje wystawione przez dowództwo PAL winny być honorowane przez wszystkie organa kontrolujące, tak samo, jak legitymacje AK.

Wszystkie przepisy i rozkazy, którym podlegają żołnierze AK, stosują się również do żołnierzy PAL.

Oryginał, druk
AZHP, 203/X t. 17 k. 1-2

1944 sierpień 11, Warszawa (Stare Miasto).

Pismo dowódcy Okręgu Warszawskiego AL mjr Bolesława Kowalskiego („Piaseckiego”) do dowódcy AK Grupy „Północ” płk Karola Ziemskiego („Wachnowskiego”), podające przebieg walk w rejonie placu Zamkowego:

M. p., 11.VIII 1944 r.

Armia Ludowa
Dowództwo Warszawskie

Do Dowódcy Armii Krajowej Grupy Warszawa-Północ

W ciągu nocy dnia 10-11 VIII 44 r. sytuacja na odcinku u wylotów ulic: Świętojańska, Piwna, Podwale, Miodowa ułożyła się, jak następuje:

npl pod osłoną ciężkich i lekkich czołgów obsadził kompleks budynków Krakowskie Przedmieście – Miodowa – Senatorska – Podwale.
Pod Zamkiem utworzył stanowisko ogniowe w sąsiedztwie najdalej wysuniętego ku N. Zjazdowi naroża Zamku (w schronie pl.). Dzięki temu npl uzyskał ostrzał Podwala i terenów między Podwalem i Miodową.
W zajętych budynkach npl gromadzi piechotę.
W czasie intensywnej całonocnej obrony oddziały nasze poniosły straty w ludziach (zginął wówczas m. in. por. Ryszard Suski („Żarłok”) – dowódca plutonu sztabowego AL, uprzedni dowódca 3 kompanii Batalionu „Czwartaków”, działacz RPPS) i wyczerpały amunicję. Nacisk npla trwa.
Komunikujemy, że [przy] rozporządzalnym stanie broni i amunicji nie jesteśmy w stanie utrzymać bronionych przez nas placówek. (jeszcze tego samego dnia dowództwo AL za zgodą płk „Wachnowskiego (Karola Ziemskiego) przesunęło swoje oddziały z rejonu zamkowego do rejonu ulic Freta – Mostowa – Rybaki.)

Dowództwo Warszawskie AL
(-) Piasecki

Oryginał, maszynopis
AWIH, III/48/1

Źródła:

  • Maciej Kledzik, „Królewska 16”, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1984.
  • Antoni Przygoński, „Udział PPR i AL w Powstaniu Warszawskim”, Książka i Wiedza, Warszawa 1970
  • Almanach Powstańczy 1944 z kalendarzem na rok 2004, Miasto Stołeczne Warszawa, Warszawa 2003
  • Witryna Internetowa: http://www.whatfor.prv.pl

Powrót do kalendarium PW
1944

11 sierpnia 2014 00:05
[fbcomments]