0

6. dzień Powstania Warszawskiego

Zawiszacy – harcerska poczta polowa
Zawiszacy – harcerska poczta polowa
fot. źr. Wiki

6 sierpnia 1944, niedziela. Wschód słońca 5.19, zachód 20.35, średnia temperatura powietrza 18°C, słonecznie.

Rozbite oddziały III Obwodu AK [Wola] pod dowództwem kpt. „Hala” wycofały się w rejon Śródmieścia-Północ.

Z oddziałów ochotników, których wybuch Powstania zastał w Śródmieściu sformowano dwubatalionowe zgrupowanie „Chrobry II”.

Brygada RONA pacyfikuje Ochotę i Kolonię Staszica.

Od świtu trwają ciężkie walki na Woli. Grupy Reinefartha i Dirlewangera ponosząc duże straty przebiły się wzdłuż Chłodnej, Elektoralnej, w kierunku pl. Żelaznej Bramy

Rusza działalność Poczty Harceskiej zorganizowanej przez ppor. hm. Przemysława Góreckiego (przy ul. Świętokrzyskiej).

Od świtu trwają ciężkie walki na Woli. Grupy bojowe Reinefartha i Dirlewangera ponosząc duże straty przebiły się wzdłuż Chłodnej, Elektoralnej, w kierunku pl. Żelaznej Bramy.

Równocześnie „Radosław” odpierał natarcia płk. Schmidta na wolskie cmentarze wyznaniowe.

W godzinach popołudniowych czołówki niemieckie dotarły do Hal Mirowskich i przedarły się w rejon Ogrodu Saskiego i Pałacu Brühla uwalniając gen. Stahela i gubernatora Fischera.

Tego dnia na Woli w egzekucjach rozstrzelano około 10.000 mieszkańców.

Około godz. 15:00 Niemcy zajmują Szpital im. Karola i Marii mordując ponad 100 rannych.

W Pruszkowie na terenie Zakładów Kolejowych Niemcy zakładają obóz przejściowy „Durchgangslager 121”, przez który przeszło ok. 600.000 mieszkańców stolicy [z tego 60.000 wysłano do obozów koncentracyjnych].

Komendantka składnicy meldunkowej AK w Al. Jerozolimskich Elżbieta Ostrowska „Ela” przedostaje się kanałami ze Śródmieścia na Mokotów Jest to początek stałej łączności kanałowej między dzielnicami.

Wanda Wasilewska do Mikołajczyka

„Panowie są źle poinformowani i to celowo, o tym, co dzieje się w kraju.
Pan mówi o walce, która się zaczęła 1 sierpnia w Warszawie.
Tu są ludzie, którzy wyszli 4 sierpnia z Warszawy i mówią że tam był zupełny spokój.
Może walki toczyły się wczoraj lub dziś.°

„Biuletyn Informacyjny”, 6 VIII

Stanisław Ryszard Dobrowolski
„Warszawskie dzieci”

Nie złamie wolnych żadna klęska,
Nie strwoży śmiałych krwawy trud
Pójdziemy razem do zwycięstwa,
Gdy ramię w ramię stanie lud.

Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój,
Za każdy kamień Twój, Stolico, damy krew!
Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój,
Gdy padnie rozkaz Twój, poniesiem wrogom gniew!

Powiśle, Wola i Mokotów,
Ulica każda, każdy dom
Gdy padnie pierwszy strzał bądź gotów
Jak w ręku Boga złoty grom

Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój…

Od piły dłuta, młota, kielni
Stolico, synów swoich sław,
Że stoją wraz przy Tobie wierni
Na straży Twych żelaznych praw.

Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój…

Poległym chwała, wolność żywym,
Niech płynie w niebo dumny śpiew,
Wierzymy, że nam Sprawiedliwy
Odpłaci za przelaną krew

Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój…

1944 sierpień 6, Warszawa Śródmieście Północne).

Fragment meldunku sytuacyjnego Referatu Prasowego BIP KG AK, omawiający rn. in. działalność AL na Starym Mieście:

Całe Stare Miasto znajduje się w rękach polskich.

Wszędzie panuje spokój. Gniazda oporu Niemców znajdują się na przyczółku warszawskim mostu Kierbedzia oraz w ogrodach zamkowych nad Wisłą. Uzbrojenie npla: ckmy oraz działka ppanc.
Ludność przedostaje się ma ul. Mariensztat przez Krakowskie Przedmieście pod obstrzałem od kościoła.

Wszędzie się spotyka oddziały AK z wyjątkiem rejonu ulic: Podwale, Piwna z przyległościami, które zastały obsadzone przez AL. Należy zaznaczyć, że AL ustosunkowuje się życzliwie, niemal serdecznie do naszych sprawozdawców. Wyrabia przepustki i ułatwia pracę.

Wyposażenie bojowe w broń, sprzęt i amunicję oddziałów AL na wysokim poziomie. Umundurowani. W oddziałach AL obserwuje się dużo elementów narodowców żydowskich. Dowódca grupy wojsk AL w stopniu majora (nazwisko nie ujawnione (dziś wiadomo, że był to mjr Bolesław Kowalski („Ryszard”, „Piasecki”))) ma swą siedzibę w domu Podwale 17. Dowódca odcinka kpt. Edward (Kpt. Edward Lanota – szef sztabu powstańczego dowództwa AL), zastępca dowódcy grupy, ma swą siedzibę Podwale 7. Kwatery dowództwa i służby zorganizowane wzorowo. AL prowadzi niezwykle energiczną akcję kolportażowo-propagandową w wielkim nakładzie egzemplarzy. Ulice: Chłodna, Żelazna, Leszno, Stare Miasto są wyłącznie zaopatrywane w prasę przez AL.

Oryginał, maszynopis
AWIH, 111/40/24-32

1944 sierpień 6, Warszawa (Stare Miasto).

Komunikat prasowy omawiający przebieg walk oddziałów AL i AK na placu Zamkowym w dniach 4 i 5 sierpnia 1944 r.:

 

Odparcie natarcia czołgów niemieckich na dzielnicę Starego Miasta.

W dniu wczorajszym i w nocy czołgi niemieckie i samochody pancerne dwukrotnie zaatakowały dzielnicę Starego Miasta. Za dnia kolumna samochodów pancernych zaatakowała wzdłuż ul. Krakowskiego Przedmieścia gniazdo oporu oddziałów przeznaczonych do obrany tej dzielnicy. Za pierwszym razem czołgi dotarły zaledwie do apteki Wendego, do pierwszej placówki obsadzonej przez żołnierzy AL. Po zaatakowaniu granatami i i butelkami z benzyną, samochody pospiesznie zawróciły, wlokąc za sobą dwa płonące wozy.

Silniejszy atak niemiecki nastąpił w nocy około godziny 1:00. Kolumna piechoty niemieckiej w sile około 120 ludzi, pod osłoną trzech ciężkich czołgów i dwóch samochodów pancernych, przystąpiła do natarcia w kierunku pl. Zamkowego. Tym razem jeden z samochodów pancernych dotarł aż do kolumny Zygmunta i tu został zdobyty w stanie nieuszkodzonym wspólnie przez oddziały AL i AK.
W akcji wyróżnił się por. AL Skóra (Por. Niemir Bieliński – zastępca dowódcy 111 batalionu AL)

Drugi samochód pancerny został podpalony u wylotu ul. Miodowej. Ogień dostał się do amunicji, samochód wyleciał w powietrze. Czołgi zatrzymały się rozważnie w pobliżu ogródka Hoovera. Następnie piechota niemiecka pod osłoną ognia artylerii i dział przeciwczołgowych i czołgów przystąpiła do ataku. Walki trwały do 4 rano. Atakująca piechota została odrzucona, a czołgi pośpiesznie wycofały się w kierunku na Nowy Świat. Nieprzyjaciel zostawił na placu zabitych i rannych. Obrona została przeprowadzona wspólnymi siłami oddziałów AL i AK.

Ci sami żołnierze, polscy nie dopuścili nad ranem do przerzucenia się pożaru na aptekę Wendego. Uratowano wiele środków opatrunkowych.

W czasie tych walk żołnierze polscy wykazali wyjątkowy entuzjazm i poświęcenie. Sierżant Sęp (St. sierż. Stanisław Pastucha) mimo rany w rękę, plutonowy Bolek (Plut. Bolesław Paszkowski z plutonu zwiadowców 111 batalionu AL; poległ na Żoliborzu we wrześniu 1944 r) mimo kontuzjowania pozostali na swych stanowiskach. Por. Gustaw (Ppor. Edwin Rozłubirski – zastępca dowódcy batalionu AL „Czwartaków”) nie chciał opuścić stanowiska, aż zemdlał z osłabienia na posterunku. Tak bohatersko walczy młodzież Warszawy! Tak mści się za zbrodnie okupacji!

Nadchodzi pomoc.

W nocy z dnia 4 na 5 sierpnia na terenie Woli została zrzucona nam przez naszych sojuszników 'broń, amunicja i zaopatrzenie. Sytuacja walczących oddziałów wzmocniła się przez to wydatnie.

Nowa prowokacja niemiecka

– to ulotki z fikcyjnymi podpisami: na jednej Bór, ma drugiej generał Berling. Treść i cel tych świstków to rozbijanie solidarności walczących Polaków.
Odpowiedź na to: mocniej złączyć się w walce, mocniej bić wspólnego śmiertelnego wroga, hitlerowskiego okupanta.

„Głos Warszawy” 1944 nr 59 (I53), s. 2

1944 sierpień 6, Warszawa (Stare Miasto).

Artykuł z „Głosu Warszawy”, nawołujący mieszkańców stolicy do masowego udziału w jej obronie:

Wszyscy na wroga

Warszawa chwyciła za broń! Dumnie, niezłamane w ciągu 5-letniej okupacji miasto stało się po raz drugi w ciągu tej wojny symbolem Polski Walczącej. Gdy we wrześniu 1939 r. zwaliły się hordy hitlerowskie na Polskę, nad Warszawą najdłużej łopotał sztandar Polski. Złamani chwilowo przemocą, zdjęliśmy go, ale nie na długo. Dziś lud Warszawy znowu zerwał się do masowej, zbrojnej walki, zdobywając dom za domem, ulicę za ulicą. Rosną długie szeregi sztandarów, znacząc nasz pochód ku zwycięstwu. Bo choć Warszawa jest gorzej uzbrojona niż we wrześniu, wiemy, że zwyciężymy. Nie jesteśmy przecież sami. Idzie nam z odsieczą świetnie uzbrojona 100-tysięczna Armia Polska w Związku Sowieckim, biją Niemców na wszystkich frontach armie sprzymierzonych narodów. Udział Polski w ich walce jest coraz większy. Rośnie w szybkim tempie Armia Polska na terenach oswobodzonych od Niemców. Dlatego nie zatrzymamy się na krańcach Warszawy.

Pogonimy ich hen, za Odrę, skąd przyszli przed wiekami. Wywalczymy szeroki dostęp do Bałtyku, odbierzemy Niemcom całe Pomorze i Prusy Wschodnie. Zbudujemy Polskę silną i szczęśliwą, Polskę Ludową, która potrafi dać chleb i pracę wszystkim swoim synom.

Droga do zwycięstwa nie będzie łatwa. Jeszcze na wiele ofiar i wysiłków musimy się zdobyć. Ale do nowego wielkiego celu dojdziemy. Pamiętajmy, że los nasz leży w naszych rękach. Naczelne, stojące nie od dziś przed nami zadanie to zjednoczenie wszystkich sił polskich .we wspólnej walce z wrogiem. Wojska polskie walczące na wschodzie, zachodzie i tu, w kraju, muszą stać się jedną, niepodzielną Armią Polską. Przemawiał za tym premier Churchill. Za przykładem Warszawy pójdzie niebawem kraj cały. Wtedy weźmiemy pełny odwet na niemieckich katach.
Za Oświęcim, Treblinkę i Majdanek, za komory gazowe, za Pawiak i katownię na Szucha, za morze łez i krwi, któreśmy przelali. Wybił dzień zapłaty!

Nie zatrzymamy się, aż wróg rozbity i zdziesiątkowany uzna prawa naszego wolnego i niepodległego bytu. Niech w tych wielkich, wspaniałych, pierwszych dniach naszej wolności znikną swary i wzajemne uprzedzenia.

Wszyscy ma wroga!

„Głos Warszawy” 194 nr 59 (153), s. 1

1944 sierpień 6, Warszawa (Stare Miasto).

Artykuł z „Głosu Warszawy”, podkreślający rolę Komitetów Fabrycznych, jako gospodarzy zakładów pracy, odpowiedzialnych za ich ochronę przed zniszczeniem i rozgrabieniem

Brońmy fabryk!

Nieprzeparta żądza czynu, wola zbrojnej walki ze zbrodniarzami niemieckimi znalazła nareszcie swe naturalne ujście. Lud Warszawy poznał w tych dniach watki, jak drogą mu jest wolność, jak głęboką jest nienawiść do wroga. Ale musimy sobie zdawać sprawę z tego, że walka, którą toczymy, to równocześnie watka o wypędzenie okupanta – o ujęcie w ręce ludu pracującego steru życia gospodarczego.

W tej chwili ręka w rękę z bojowymi oddziałami działać muszą wszyscy robotnicy i pracownicy fabryk i ośrodków pracy. Komitety Fabryczne wraz ze swą załogą, pracownicy wszystkich ośrodków pracy pamiętać muszą o jednym: fabryka czy inny teren pracy zdobyte szturmem bojowym muszą natychmiast zostać zabezpieczone przez Prawych swych gospodarzy – przez Komitety Fabryczne.

Przed zorganizowanymi na terenie fabryk warszawskich Komitetami Fabrycznymi stoi jedno naczelne zadanie: Zmobilizować robotników i pracowników wokół swego ośrodka pracy. W obecnej sytuacji los zakładów przemysłowych Warszawy znajduje się w rękach samych robotników. Okupant przed’ ostatecznym opuszczeniem Warszawy zechce zostawić po sobie tylko zgliszcza i gruzy. Swe dzieło zniszczenia rozpoczął już, miniując ważniejsze fabryki i ośrodki pracy w Warszawie, jak fabryki Lilpop i Gerlach na Woli, fabryki metalowe ma Pradze, elektrownię, gazownię i wiele innych. Jeszcze sprzed wybuchem powstania Niemcy spalili szereg ośrodków fabrycznych.

Nie dopuścić do ogołocenia Warszawy z zakładów przemysłowych!

To zadanie staje przed całą ludnością Warszawy.

Objąć w gospodarskie ręce ster fabryk – to naczelne zadanie Komitetów. Fabrycznych. Nie wolno dopuścić do tego, aby fabryka – w jakimkolwiek się stanie znajduje – stała się bezpańskim terenem, żerem grabieży aspołecznych elementów. Komitety Fabryczne dbać muszą o to, żeby zakonserwować istniejące urządzenia i narzędzia pracy, utrzymać je w takim stanie używalności, aby natychmiast po wypędzeniu okupanta fabrykę było można w ruch puścić. Podminowane obiekty fabryczne lub obiekty znajdujące się w zasięgu operacji niemieckich należy w miarę możności obronić przed zniszczeniem. Wypad na fabrykę dla przecięcia przewodów minowych z jednej strony, ukrycie sprzed żarłocznym okiem okupanta ocalałych narzędzi produkcji z drugiej stromy – oto konkretne zadanie stojące przed warszawskimi Komitetami Fabrycznymi.

Nie może się znaleźć wśród nas ani jeden robotnik nietroszczący się o losy swego ośrodka pracy. To przecież nasze polskie mienie narodowe, to mienie ludu Pracującego Warszawy. Komuż bliższe są fabryki warszawskie, jak nie robotnikom warszawskim?

Któż jest prawdziwym gospodarzem fabryki, jak nie robotnik?

Głos Warszawy 1944 nr 59 (153), s. 1-2-

Królewska 16

6 sierpnia był pierwszą niedzielą Powstania.
Wszyscy cywile zgromadzili się przy gipsowej figurce Matki Boskiej, umieszczonej we wnęce muru oficyny, odmawiając litanię. Odgłosy walk od strony Woli stawały się coraz wyraźniejsze i bliższe.

„Benon” z „Kociem” i „Hanką” czekali na porucznika „Agatom”, natomiast „Henryk” vel „Venturski” – na ludzi ze Zgrupowania „Krybara”, którym miał wydać resztę filipinek, zmagazynowanych w skrytkach na terenie domu. Niepokoił się, gdyż dom przestał już sprawiać wrażenie opuszczonego. Przez podwórze przechodziły grupki powstańców, kierując się w stronę ulicy Granicznej i placu Żelaznej Bramy. Niektórzy z nich z okien wyższych pięter ostrzeliwali stanowiska niemieckiej broni maszynowej w Ogrodzie Saskim („Benon” i „Kocio” przypominają sobie po latach 14-15-letniego chłopaka, który zaznaczał kreską na kolbie karabinu każdego zastrzelonego Niemca). W oknach od strony Ogrodu Saskiego powstańcy wybudowali z cegieł kilka prowizorycznych stanowisk strzeleckich.

Może właśnie z okazji niedzieli „Henryk” z „Benonem” i „Kociem” chcieli wypić po kieliszku słodkiej wiśniówki. Właściciel restauracji „Pod Sarenką” zażądał za ćwiartkę tak wygórowanej sumy, że musieli zrezygnować z tej przyjemności. „Henryk” zapowiedział, że w końcu siłą odbierze skąpcowi trunki, gdyż jak wejdą Niemcy, to i tak wszystko zabiorą.

W pobliżu Żelaznej Bramy rozlegały się strzały i wybuchy granatów. Porucznik „Lech”, który swoim oddziałem obsadzał kilkanaście domów przy ulicy Grzybowskiej począwszy od placu Grzybowskiego, napisał pod datą 6 sierpnia w książce wydanej na obczyźnie:

„U wylotu ulicy Granicznej na plac Żelaznej Bramy trzyma się pluton czy drużyna pod dowództwem por. «Janusza», który odmawia informacji, z jakiego jest oddziału i kto jest jego przełożonym. […] Wzmaga się aktywność Niemców w Ogrodzie Saskim. Przy Żelaznej Bramie ustawiają i okopują działka. Czołgi wysuwają się na na plac Grzybowski”.

Wieczorem na rekonesans w kierunku placu Żelaznej Bramy wyruszyła z Próżnej 14 kilkuosobowa grupa powstańców, którą prowadził podchorąży „Rybitwa”. Byli w niej podporucznicy „Kolanko” i „Kijek” (kilka dni wcześniej podporządkowali się ze swoim małym oddziałkiem porucznikowi „Romańskiemu”, dowódcy 9. kompanii), strzelec „Cherbourg” i jeden lub dwóch żołnierzy z granatami.

Oto moja wersja tej wycieczki, ustalona na podstawie relacji podporucznika „Kolanki”, podchorążego „Rybitwy” i strzelca „Cherbpurga”:

Wyszli z podwórza Królewskiej 16 przejściem przez tyły oficyn przy ulicy Granicznej. Piwnicami przedostali się w okolice placu Żelaznej Bramy. Kamienice po drugiej stronie ulicy zajmowali już Niemcy. „Rybitwa” z „Kijkiem” zaskoczyli iv jednym z pokoi czterech żołnierzy niemieckich, biorąc ich do niewoli wraz z czterema karabinami i pistoletem „Parabellum”. Odesłali ich do rotmistrza „Leliwy”, ao kwatery dowództwa baonu „Kiliński”.

„Kolanko” w tym czasie ostrzelany został na podwórzu pociskami granatnika. Kilka drobnych odłamków utkwiło mu pod skórą w obu nogach. Wracając powstańcy rozdzielili się: „Kolanko” poszedł wzdłuż Granicznej bezpośrednio do kwatery przy Próżnej I4, natomiast „Rybitwa” z „Kijkiem” postanowili zajrzeć do podporucznika „Jadźki”, obsadzającego z plutonem domy przy Zielnej w pobliżu Królewskiej.

Na podwórzu Królewskiej 16 zastali modlących się przed kapliczką cywilów. Uklękli i dokończyli razem z nimi litanię do Matki Boskiej. W chwilę później któryś z powstańców przedstawił „Rybitwie” restauratora Wardzińskiego. „Rybitwa” poprosił go o kieliszek wódki dla żołnierzy i siebie. Restaurator odmówił twierdząc, że nie ma wódki.

Być może tego właśnie wieczoru podporucznik „Jadźka” przedstawił żołnierzom swego nowego zastępcę, „Paprzycę”. W jaki sposób Ignacy Szczeniowski znalazł się w 9. kompanii? Kiedy „Kicia” wyskoczył przez okno do Powstania, Szczeniowski był pijany; kiedy przyszedł do mamy w piątym lub szóstym dniu, żeby coś zjeść, hrabia miał potwornego kaca.

„Kicia” zaproponował mu spacer, a gdy Szczeniowski zgodził się, zaprowadził go do podporucznika „Jadźki”. Ten od razu przyjął go na swego zastępcę w randze… I tu zaczynają się kłopoty z ustaleniem stopnia. Ignacy Szczeniowski ~- kampanii wrześniowej 1939 roku był podchorążym. Wiele lat po wojnie jego żołnierze dowiedzieli się, że w okresie okupacji jako oficer alianckiego wywiadu jeździł w mundurze oficera niemieckiego na wschód Europy. Wtedy, w pierwszych dniach Powstania, musiał komuś powiedzieć, że jest porucznikiem, gdyż tak od początku tytułowali go żołnierze, natomiast dla dowództwa pozostał podchorążym. Prawdopodobnie nie miało to dla niego żadnego znaczenia.

Źródła:

  • Maciej Kledzik, „Królewska 16”, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1984.
  • Antoni Przygoński, „Udział PPR i AL w Powstaniu Warszawskim”, Książka i Wiedza, Warszawa 1970
  • Almanach Powstańczy 1944 z kalendarzem na rok 2004, Miasto Stołeczne Warszawa, Warszawa 2003
  • Witryna Internetowa: http://www.whatfor.prv.pl

Powrót do kalendarium PW
1944

6 sierpnia 2014 00:05
[fbcomments]