O wielce niebezpiecznej przygodzie miłosnej Czesława Miłosza opowiada Piotr Banasiak z Towarzystwa Miłośników Historii.
98. felieton pod wspólną nazwą: Stolica historii. Przedstawiają członkowie Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie, które są już od trzech lat emitowane w każdą sobotę, w nieco skróconej wersji, w Radiu Kolor.
Podcast Radia Kolor jest pod tekstem.
Z cyklu:
Stolica historii.
Przedstawiają członkowie
Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie.
Odcinek XCVIII:
Rosyjska ruletka
Czesława Miłosza
Opowiada Piotr Banasiak
Rosyjska ruletka to ekstremalna gra losowa, w trakcie której uczestnik balansuje na granicy życia i śmierci. Do pustego bębna rewolweru ładuje jeden lub więcej nabojów, tak aby pozostały wolne komory, po czym bęben obraca się kilka razy. Następnie przykłada się rewolwer do głowy i pociąga za spust…
Prototyp rosyjskiej ruletki opisany został po raz pierwszy w 1840 r. w powieści Michaiła Lermontowa „Bohater naszych czasów”. Porucznik dragonów dla zakładu, którego stawką było 20 sztuk złota, postanawia strzelić do siebie z pistoletu, nie będąc pewnym czy broń jest załadowana. Sukces książki spowodował, że rosyjska ruletka zyskała na popularności – i co należy podkreślić – pociągnęła za sobą całą falę tragicznych wypadków. Niestety wkrótce ta makabryczna gra przekraczała granice imperium Romanowów…
Przenieśmy się teraz do Krasnogrudy – niewielkiej wsi na Suwalszczyźnie, położonej nad jeziorem Hołny w odległości 10 km od Sejn.
Jest upalne lato – przełom lipca i sierpnia roku 1927.
We dworze znajdującym się na obrzeżu wsi spędza wakacje 16-letni Czesław Miłosz.
Posiadłością zarządzają dwie jego ciotki – niezrównanej piękności Gabriela i pełna fantazji Janina, która w czasie wojny polsko-bolszewickiej przebrana za mężczyznę zaciągnęła się do szwadronu ułanów.
Miłosz oddaje się urokom wiejskiego życia – zbiera zioła, bo chce zostać w przyszłości biologiem, pływa regularnie po rozległym jeziorze, chodzi ze strzelbą po lasach, choć podobno do zwierzyny nie strzela.
Wieczory spędza z letnikami.

Ciotki, aby podnieść rentowność dworu w okresie kanikuły, zamieniają go w pensjonat.
Po latach Miłosz wspominał:
Aż zjawiła się ona.
Ruda nimfomanka, tak bym powiedział dziś – ale nie wtedy.
Jej konwaliowy zapach, puch na karku…
Nazywała się Irena i przyjechała do Krasnogrudy bez męża, który zapewne ciężko pracował na przyjemności żony. Ona to uczy Czesława tanga i chyba nie tylko…
Miłosz tak to zapamiętał:
Brunatne tarcze jej piersi, hebanowa kępa podbrzusza nad zrzuconą suknią. Jak bije serce! Więc tylko dla mnie takie szczęście…
Niestety szczęście nie było tylko dla Czesława…
Do pensjonatu przyjeżdżają bowiem trzej warszawscy maturzyści.
Jeden z nich to Edward Kozłowski, którego później sportretuje w Krasnogrudzie Mieczysław Kotarbiński. Robi on na rudowłosej Irenie oszałamiające wrażenie. Tak duże, że Miłosz udając się wczesnym rankiem nad jezioro, dostrzega wysuwającego się wysportowanego chłopaka z okna swojej ukochanej.
W takich sytuacjach rozpacz podpowiada nam często najgorsze rozwiązania:
Nalałem szklankę wódki pod ich tango, załadowałem swój stary pistolet.
Dwie czy trzy kule, nie pamiętam i przekręciłem bęben.
Coś jak sąd. Idiotyzm, pewnie.
Choć tak się umiera.
Lufa do skroni, za spust.
I klik, nic…
I to Miłosz wygrał życie w rosyjskiej ruletce.
I pomyśleć, że przy braku szczęścia historia polskiej literatury uboższa byłaby o „Zniewolony umysł”, „Dolinę Issy”, „Pieska przydrożnego” czy mój ukochany „Traktat poetycki”.
Świat by o Miłoszu nie usłyszał.
A co najwyżej pozostawił by po sobie wzmiankę prasową w rubryce wypadków – wileński gimnazjalista odebrał sobie życie z powodów romantycznych…
Ironią losu jest, że jego rywal o względy rudowłosej Ireny, Edward. w latach pięćdziesiątych targnął się na życie. I jak się możemy przekonać – szczęście dopisywało mu tylko w miłości. Rozkręcony gaz na kuchence okazał się bardziej śmiercionośny niż rosyjska ruletka.
Dla młodych adeptów pióra niech ta opowieść będzie przestrogą – bądźcie czujni w towarzystwie rudowłosych mężatek, które chcą was uczyć tanga… Nie każdy ma bowiem w życiu tyle szczęścia, co Czesław Miłosz.

Od redakcji
Dziękujemy Fundacji Rekonstrukcje i Odbudowy, w osobie prezesa, pana Grzegorza Kęsika, za udostępnienie zdjęć porównawczych Dworku Miłosza przed i po renowacji.
O renowacji można przeczytać na stronie Fundacji: [LINK]
Piotr Banasiak
Studiował na Uniwersytecie Warszawskim i Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu.
Kustosz w Muzeum Sportu i Turystyki.
Przewodniczący Stowarzyszenia Miłośników Twórczości Brunona Jasieńskiego.
Zapalony turysta, cyklista i biegacz długodystansowy.
Od dwóch lat członek Sekcji Historii Sportu i Turystyki Towarzystwa Miłośników Historii.
Podcast Radia Kolor
4:11 min.
Zobacz też inne odcinki cyklu:
- Lista odcinków: [LINK]