Król Staś przewraca się w Bazylice Archikatedralnej na Starówce i straszy wiernych za karę.
A za co ta kara?
Za cheeseburgery McDonald’s w Łazienkach, gdzie dziś pojawił się jego pływający, plastikowy, chyba 2-metrowy znak firmowy na jeziorku przed jego letnim pałacem. A na wieczornym party wytwornie ubrani kelnerzy będą proponowali gościom na srebrnych tacach właśnie cheeseburgery. I rozbłyśnie tymczasowa instalacja – złote łuki.
Sprawczynią tego foux pas wobec króla Stanisława Augusta i wspomnienia jego obiadów czwartkowych jest pani Małgorzata Baczyńska, projektantka, która otworzyła salon na warszawskiej Pradze.
Dziś w Łazienkach Królewskich odbędzie się pokaz tej projektantki.
Małgorzata Baczyńska powiedziała:
Nikogo nie dziwią już sportowe buty, czy skórzana kurtka noszone do wieczorowej sukni. To nowa rzeczywistość, której należy wyjść naprzeciw. Łazienki Królewskie to miejsce idealnie wpisujące się w ten trend. Z jednej strony to wielka historia i miejsce wyjątkowe, a jednocześnie dostępne dla każdego. Zainspirowało mnie wydarzenie, w którym miałam przyjemność wziąć udział. Na wytwornym przyjęciu weselnym, z udziałem członków brytyjskiej rodziny królewskiej, ku mojemu zdziwieniu, po północy podano gościom… mini burgery. Zachwyciło mnie to, ponieważ uwielbiam kontrasty. Stąd pomysł na współpracę z McDonald’s
Tłumaczenie organizacji tego wydarzenia i szpecenia Łazienek Królewskich znanym na całym świecie z niskiej jakości potraw logotypem, nie znajduje wytłumaczenia w serwowanych gościom brytyjskiej rodziny potraw przypominających burgerki.
Poziom kiczu sięgnął dennych wodorostów łazienkowskiego jeziorka.
Wyraził to dobitnie twórca tego internetowego mema (profil Żegnamy Reklamy):
Cóż, warszawiacy wiedzą, że król Staś był wybrednym smakoszem i cenił kuchnię francuską, zaś szef jego kuchni, pan Paweł Tremo potrafił łączyć tę sztukę kulinarną ze smakami kuchni staropolskiej. Serwowane były wędliny (na przystawkę ), barszcz z uszkami, pieczenie (w tym ulubioną przez króla pieczeń baranią), paszteciki, pikantne marynaty, ryby i jarzyny.
Jak by nie patrzeć nie podawano w Pałacu na Wyspie plaskatych kotletów mielonych oblepionych serem. I nie pływały na wodzie żółte łuki.
Jak by powiedział pan Teofil Piecyk od pana Wiecha, lub pan Ambroży Keks od pana Śmiecha: reklamowa Sodomia i Gomoria!