0

Zmagania tłumaczki

Ewa Ratajczyk i Johnny...
Ewa Ratajczyk – i Johnny...
fot. Zbiory prywatne Ewy Ratajczyk

Niedawno prezentowaliśmy powieść „Johnny poszedł na wojnę”. Roman Soroczyński rozmawiał z tłumaczką książki.

Kilka dni temu na naszej stronie prezentowaliśmy powieść Johnny poszedł na wojnę Daltona Trumbo (zob. https://www.warszawa.pl/antywojenna-historia/). Tłumaczką pierwszego polskiego wydania, które ukazało się pod auspicjami Wydawnictwa Replika, była Ewa Ratajczyk. Poniżej prezentuję fragmenty rozmowy, jaką udało mi się przeprowadzić z Panią Ewą. Najpierw jednak kilka słów o mojej Rozmówczyni.

Ewa Ratajczyk jest absolwentką iberystyki w Instytucie Studiów Iberyjskich i Iberoamerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego. Odbyła podyplomowe studia z kultury hiszpańskiej na Uniwersytecie Complutense w Madrycie. Jest tłumaczką przysięgłą języka hiszpańskiego. Niezależnie od tego, od 25 lat tłumaczy literaturę z języka angielskiego i hiszpańskiego. Ma na koncie ponad 90 przekładów powieści obyczajowych dla kobiet, thrillerów, kryminałów, powieści dla młodzieży, literatury popularnonaukowej oraz literatury opartej na faktach i poradników.

Ewa Ratajczyk tłumaczka
Ewa Ratajczyk – tłumaczka

Roman Soroczyński: – Z Pani biogramu wynika, że przełożyła Pani ponad 90 powieści. Znajdują się wśród nich powieści o tematyce wojennej. Nie przeczytałem wszystkich, ale przyznam, że bardzo mocno wstrząsnęły mną Historia Edith, autorstwa Edith Velmans, (zob. https://www.warszawa.pl/wojna-i-jej-oblicza/) i Johnny poszedł na wojnę Daltona Trumbo. Z niecierpliwością czekam na Ostatnie dni w Berlinie, których autorką jest Paloma Sánchez-Garnica. Co decyduje o wyborze takich, a nie innych książek do tłumaczenia?

Ewa Ratajczyk: – Z propozycjami wychodzą wydawcy. Tak się złożyło, że od pewnego czasu mam do czynienia z tematyką wojenną. Wszystkie „wojenne” książki, które przetłumaczyłam, to pozycje wartościowe i ciekawe, a przy tym zupełnie od siebie różne. Historia Edith to przejmujące wspomnienia Żydówki, która w czasie II wojny światowej, jako nastolatka, ukrywała się w Holandii. Napisana przez Hiszpankę powieść Ostatnie dni w Berlinie ukazuje losy mieszkańców Rosji, Niemiec i Hiszpanii za czasów obu wojen światowych, rewolucji bolszewickiej i hiszpańskiej wojny domowej – co ciekawe, w tej książce pojawia się wzruszająca wzmianka o Katyniu. Natomiast zupełnie wyjątkowa powieść Daltona Trumbo Johnny poszedł na wojnę przedstawia makabrycznie okaleczoną ofiarę I wojny światowej, młodego amerykańskiego żołnierza, któremu wojna odebrała dosłownie wszystko, pozostał mu właściwie tylko mózg. Jest uwięziony we własnym ciele, próbuje  porozumieć się ze światem w nadziei, że to odmieni jego los, jednak gdy w końcu udaje mu się nawiązać kontakt z lekarzami, spotyka go ostateczny cios: zostaje pozbawiony nawet marzeń, które nadawały jego życiu sens. Akcja tej nietypowej „wojennej”, a raczej „antywojennej” powieści, rozgrywa się w myślach bohatera: wspomnienia zlewają się z teraźniejszością, rozmyślania na temat wzniosłych haseł – z próbami odnalezienia się w rzeczywistości, jawa miesza się ze snem. Ta wstrząsająca książka obnaża brutalną prawdę o wojnie, choć opisów wojennych wydarzeń w niej niewiele.

– Która z dotychczas przetłumaczonych książek sprawiła Pani największą trudność?

– Największym wyzwaniem w mojej dotychczasowej pracy była właśnie powieść Johnny poszedł na wojnę Daltona Trumbo. Dzięki Wydawnictwu Replika, które postanowiło opublikować ten napisany w 1938 roku, nieprzetłumaczony do tej pory na język polski antywojenny manifest, miałam zaszczyt i przyjemność zmierzyć się z talentem wybitnego pisarza, jakim niewątpliwie był Dalton Trumbo, nagrodzony Oscarem autor scenariuszy do filmów takich jak „Spartakus”, „Rzymskie wakacje”, „Papillon” i wielu innych.

Ewa Ratajczyk i Johnny... w domowej bibliotece
Ewa Ratajczyk i Johnny... – w domowej bibliotece
fot. Zbiory prywatne Ewy Ratajczyk

Na co, Pani zdaniem, należy zwracać uwagę w książkach o tematyce wojennej? Wszak nie chodzi w nich tylko o epatowanie okrucieństwem…

– Zgadzam się, nie chodzi o epatowanie okrucieństwem. Można powiedzieć: po co tyle książek o wojnach, przecież wszystko już powiedziano, jest mnóstwo innych tematów. Odpowiem cytatem z  Arytmetyki diabła Jane Yolen: „Dopóki pamiętamy, wszyscy ci, którzy odeszli przed nami, żyją w nas”. Chodzi o pamięć – o tych wszystkich, którym wojna odebrała rzecz najcenniejszą, życie. I o cień nadziei, że pamięć o potwornych wojnach ocali nas przed kolejnymi. Niestety, wstrząsająca antywojenna powieść Johnny poszedł na wojnę przez 80 lat nie straciła na aktualności.

Widać to zwłaszcza wówczas, gdy czytamy przedmowę Cindy Sheehan, której syn poległ we współczesnym Iraku. O ile we wstępie do książki Johnny poszedł na wojnę jej autor, Dalton Trumbo, posługiwał się znakami interpunkcyjnymi, o tyle w samej powieści – poza kropkami – nie stosował żadnych. Szukałem jakiegoś określenia naukowego na taki styl, ale niczego nie znalazłem. Może Pani mi coś podpowie?

– Jak Pan zauważył, autor postanowił zrezygnować z przecinków. Ten zabieg spełnił kilka funkcji: przede wszystkim nadał narracji formę wewnętrznego monologu, potoku myśli, który w literackiej terminologii nazywa się strumieniem świadomości. Czytając, mamy wrażenie, jakbyśmy siedzieli w głowie bohatera, nie czujemy się jak obserwator. Po drugie – wydaje mi się, że pozbawione przecinków, okaleczone zdania są odzwierciedleniem kalectwa zmasakrowanego chłopaka. I po trzecie, jak się dobrze przyjrzeć, dzięki brakowi przecinków tekst nabiera cech białego wiersza. Jego poetycki charakter podkreśla duża liczba powtórzeń, rytm, czasem rymy.

Czy taki sposób pisania jest dużym utrudnieniem dla tłumacza? Jak wygląda praca nad takim tekstem?

– Do tłumaczenia książki Daltona Trumbo przygotowywałam się przez kilka tygodni, a sama praca nad przekładem trwała niemal pięć miesięcy, choć powieść nie należy do obszernych. Starałam się, parafrazując Barańczaka, „ocalić w tłumaczeniu” wszystko, co się da, zachować prosty język, rytm, powtórzenia. Praca nad dziełem Daltona Trumbo była zupełnie wyjątkowa, bo taka też jest książka. Doszłam do wniosku, że powieść Johnny poszedł na wojnę należy potraktować jak poezję. Większość zdań rozbijałam na wersy i starałam się zmieścić polską treść w ramach wyznaczonych przez rytm. Nad niektórymi fragmentami pochylałam się tak długo, że znam je na pamięć. Powieść Daltona Trumbo wymagała czujności z jeszcze jednego powodu: w tok myśli bohatera autor wplótł mnóstwo odwołań i cytatów, bardziej lub mniej oczywistych, charakterystycznych i znanych w kulturze amerykańskiej z początku XX wieku, na przykład słowa hymnu Stanów Zjednoczonych, fragmenty piosenek z okresu I wojny światowej, poezji, wierszowanych bajek, dziecięcych wyliczanek czy XIX-wiecznych haseł politycznych, polskiemu czytelnikowi zupełnie obcych.

Johnny poszedł na wojnę okładka książki
Johnny poszedł na wojnę – okładka książki
fot. Roman Soroczyński

Rozmowa z Panią zainspirowała mnie, aby sięgnąć i do innych, tłumaczonych przez Panią książek – jak choćby Arytmetyki diabła Jane Yolen czy Bibliotekarki z Paryża Janet Skeslien Charles. Czy chciałaby Pani polecić jakieś inne pozycje?

– Wspomniał Pan, że ma za sobą lekturę Historii Edith i powieści Johnny poszedł na wojnę. Obie gorąco polecam tym, którzy ich jeszcze nie czytali, to książki wyjątkowe. Wielbicieli literatury popularnonaukowej i zamierzchłych czasów zachęcam do sięgnięcia po książkę Końce świata Petera Brannena, opisującą dramatyczne dla Ziemi momenty niemal doszczętnej zagłady życia na naszej planecie, które jednak, na szczęście dla gatunku ludzkiego, zawsze odradzało się jak Feniks z popiołów.

Dziękuję za rozmowę i życzę wielu dalszych sukcesów translatorskich.

– Bardzo dziękuję za propozycję przeprowadzenia rozmowy i za ciekawe pytania.

20 czerwca 2022 18:21
[fbcomments]