Setki warszawskich syrenek

Chyba nie ma warszawiaka, który potrafiłby zlokalizować wszystkie syrenki z wystawy Moniki Gligi.

Jest ich dużo, ponad 200, a to nie wszystkie.

Monika Gliga, Kobieta chodząca ulicami – jak nazwała ją Beata Michalec wicedyrektor Muzeum Niepodległości, od kilku lat dokumentuje warszawskie syrenki w przestrzeni miejskiej. Wystawę, której wernisaż przekładano z powodu pandemii co najmniej półtora roku, wczoraj otwarto w Galerii Brama Bielańska w bramie bielańskiej Cytadeli Warszawskiej.

Założenie było takie: 365 syrenek na 365 dni. Jednak i autorka i wszyscy, którzy ją wspierają przebąkują, że może to być większa praca. Przecież ilości syrenek w przestrzeni miejskiej Warszawy nikt jak dotąd nie policzył.
Czy uda się to pani Monice? Chyba nie.
Czas mało panie rezyseze, jak nauczał klasyk.

Tymczasem do rocznej ilości syrenek w zbiorze pani Moniki jeszcze kilkanaście brakuje.
Wszystkie syrenki są osobiście sfotografowane przez autorkę. Nie znajdziemy tu powszechnie stosowanej metody na ^c^v i już fotkę będę miał.

Młoda, bardzo zdolna kurator wystawy, pani Natalia Roszkowska, zadbała by wystawa była niebanalna. Na pierwszy rzut oka fotogramy syrenek stanowią swoista mozaikę na ścianach dawniej wartowni na wjeździe do Cytadeli. Wędrówka wzdłuż syrenek nasuwa wiele pytań, a fotografie mogą być niezłym ćwiczeniem ze znajomości miasta miasta.

Wystawa jest też dosyć feministyczna. Jak zauważyła pani Beata Michalec, syrenka jest kobietą, Warszawa jest kobietą, autorka jest kobietą i kuratorka wystawy jest kobietą.

Ale czy aby na pewno na zdjęciach nie ma ani jednego „syrena”?
Warto to sprawdzić. A wśród setek syrenek na pewno znajdziemy te nasze ulubione i znajome. Czy to ze szkoły, czy to z sąsiedztwa. Ale też wiele, których nie widzieliśmy.

Wystawa będzie czynna do do 22 sierpnia 2021 r.