Do redakcji przyszedł list. Porusza codzienny problem dziesiątek osób z dziećmi w wózkach. Weźcie go do serca.
Szanowni Państwo,
od jakiegoś czasu, jako matka – wózkarka i pasażerka komunikacji miejskiej zmagam się z problemem, który jak przypuszczam dotyczy nie tylko mnie. Podróż z wózkiem dziecięcym warszawskim Metrem okazuje się być prawdziwym wyzwaniem, a inni pasażerowie – cóż – trudno powiedzieć, żeby potrafili stanąć na wysokości zadania.
W załączeniu przesyłam list otwarty do wszystkich pasażerów Metra.
Może kogoś ruszy…
Dominika Kuskowska
Szanowni Pasażerowie
Metra Warszawskiego.
Jestem mamą rocznego syna, który codziennie podróżuje z Wami metrem do centrum Naszego Pięknego Miasta. Codziennie rano mój syn spotyka Was w Metrze. Codziennie też mój syn patrzy na to, jak Ja albo Jego Ojciec walczy o to, byście zrobili odrobinę miejsca na wózek i zwykle jest świadkiem, w najlepszym wypadku, znieczulicy a częściej festiwalu zwykłego chamstwa i egoizmu.
Kiedy już uda Nam się wypchnąć wózek z wagonu, pozostaje czekanie na windę. Tak – z wózkiem trudno pokonać schody, nawet jeśli są ruchome, więc Syn czeka na windę, którą najczęściej podróżują osoby mogące spokojnie skorzystać ze schodów (czy to zwykłych, czy ruchomych).
Nie podróżujemy z dzieckiem w godzinach szczytu dla przyjemności, nie zajmujemy wam miejsca w pociągu metra przez czystą złośliwość. Ot – taka konieczność życiowa i tyle. W starych składach metra wyznaczono dwa miejsca dla osób podróżujących z wózkami dziecięcymi (ale też dla osób na wózkach inwalidzkich czy z rowerami) – na początku i na końcu składu. Czy naprawdę to taki duży problem, udostępnić te dwa (TYLKO DWA!) miejsca w całym składzie osobom, dla których są dedykowane?
Przy wejściu do każdej windy znajduje się informacja, że winda jest przeznaczona TYLKO dla osób niepełnosprawnych, z wózkami dziecięcymi i dużym bagażem. I tylko. Wy macie schody.
Wierzcie nam – wszystkim rodzicom tłukącym się po mieście z wózkami – wolelibyśmy wjechać po schodach ruchomych, gdyby tylko z wózkiem było to wystarczająco bezpieczne.
Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że podróż po mieście z wózkiem albo na wózku jest wystarczająco uciążliwa, żeby jeszcze znosić Współpasażerów pozbawionych choćby odrobiny empatii? Nikt z nas – rodziców z wózkami czy Pań i Panów na wózkach nie prosi Was o żaden nadludzki wysiłek czy gest, tylko o poszanowanie ustanowionych dla podróżujących Metrem zasad.
Pozdrawiam,
Mama na Marymocnie
Dominika Kuskowska