O przepychu Pałacu Kazanowskich krążyły legendy, a dziś opowiada o nim Hanna Dzielińska z TMH.
Felieton pod wspólną nazwą: Stolica historii. Przedstawiają członkowie Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie, które są już od ponad półtora roku emitowane w każdą sobotę, w nieco skróconej wersji, w Radiu Kolor.
Podcast Radia Kolor jest pod tekstem.
Z cyklu:
Stolica historii. Przedstawiają członkowie
Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie.
Odcinek LXVI:
Pałac pełen cudów
Opowiada Hanna Dzielińska
O przepychu tego warszawskiego pałacu krążyły legendy.
Umiejętnie podsycał je sam właściciel, na przykład hojnie opłacając autora pierwszego przewodnika po mieście. Zapraszam na opowieść o historii pałacu Kazanowskich, od prawie czterystu lat majestatycznie wznoszącym się na skarpie, nieopodal kościoła św. Anny.
Już sama lokalizacja może podpowiedzieć nam, że właściciel musiał mieć duże wpływy. Jesteśmy przecież przy Krakowskim Przedmieściu, ledwie kilka działek od murów Starej Warszawy i otwierającego ją Zamku Królewskiego.
Faktycznie ojciec Adama Kazanowskiego, Zygmunt, zajmował się dworem królewicza Władysława, syna Zygmunta III Wazy. Co więcej, działka, na której później stanął potężny pałac, przez pewien czas była w rękach monarchy, a w mieszczącym się tu wówczas dworze działała królewska mennica.
Historycy do dziś nie mają pewności, czemu Władysław IV odstąpił dwór Adamowi Kazanowskiemu, towarzyszowi dziecięcych zabaw i późniejszych młodzieńczych eskapad. Pewne jest, że stało się to w 1633 roku. Dekadę później świeżo wzniesiony przez Kazanowskiego pałac stał się jednym z głównych bohaterów rymowanego „Gościńca abo krótkiego opisania Warszawy” Adama Jarzębskiego.
Nie bez kozery, posługując się współczesnym językiem, trzeba by powiedzieć, że Kazanowski zasponsorował wydanie publikacji.
Ale potężny pałac budził zachwyt również tych, którzy nie dostali za to ani grosza, m.in. sekretarza marszałkowej de Guebriant, goszczonej w wystawnym pałacu przez Adama Kazanowskiego. Napomknął, że z zewnątrz budowla nie zapowiada przepychu, z jakim mamy do czynienia w środku. O wnętrzach pisze, że nie umywają się do nich pałace Francji ani Italii.
Do wytwornych wnętrz prowadziła reprezentacyjna klatka schodowa. Dwukondygnacyjna Sala Wielka, o zdobionych złotem i tapiseriami ścianach, miała balkon na dwudziestu muzyków. Niekłamany zachwyt gości budziła umieszczona centralnie fontanna, z której dysz leciała nie woda, a… wino. Komu jeszcze było mało, mógł domówić trunku z mobilnej srebrnej beczki obsługiwanej przez służbę.
Prócz sal gościnnych, w rezydencji była też zbrojownia (cekhauz) i kaplica, na którą, z obu stron, wychodziły okna sypialni właścicieli. Nie brakowało kilku altan z widokiem na Wisłę i piwniczki (czy raczej piwnice) na wina.
O tym, jak żywa była w Warszawie legenda o tym miejscu jeszcze w XIX wieku, może świadczyć fakt, że Henryk Sienkiewicz umieścił scenę walki pana Zagłoby z małpami właśnie u stóp pałacu Kazanowskich (o czym przypomina do dziś tablica na murze).
Pomysł ten wcale nie był tak nieprawdopodobny, jak mogłoby się dziś zdawać. Wiadomo, że pod tarasem od strony ogrodu znajdowało się wiwarium.
To tu właściciel trzymał egzotyczne zwierzęta.
Były wśród nich lwy, były niedźwiedzie, ba: był nawet tygrys, którego w prezencie ślubnym król otrzymał od ambasadora moskiewskiego.
Czy były małpy? Nie możemy tego wykluczyć.
Ostatnim przed potopem szwedzkim właścicielem pałacu był Hieronim Radziejowski, który ożenił się z Elżbietą Kazanowską. To właściwie temat na osobną – burzliwą opowieść. Dość powiedzieć, że krewki Radziejowski oskarżył króla o uwiedzenie mu żony, siłą zajął wniesiony przez nią w posagu pałac, a że zrobił to w dość niefortunnym momencie (tuż przed rozpoczęciem Sejmu), Jan Kazimierz skazał go na śmierć.
Magnat salwował się ucieczką do Szwecji.
Był to rok 1652. Spiskował przeciwko polskiemu królowi, stając po stronie Karola Gustawa. To właśnie dla tego ostatniego pracował Erik Dahlberg, inżynier wojskowy i rysownik, któremu zawdzięczamy wiedzę o tym, jak prezentował się pałac. Tylko czy to, co widać na jego rycinach, jest zgodne z prawdą, czy też może chciał „podrasować” rezydencję sojusznika króla Szwecji?
Trudno dociec, choć próbę podjął Tomasz Kuls, rekonstruując kilka lat temu (na kartach swojej świetnej książki) budowle z czasów „Gościńca…”, w tym i pałac Kazanowskich.
Dość, że Polacy nie zapomnieli Radziejowskiemu i zdrady i to, czego nie zniszczono w czasie walk o miasto w czasie potopu, splądrowali sami. Jeszcze w XVII wieku wprowadziły się tu siostry karmelitanki, potem – Warszawskie Towarzystwo Dobroczynności Res Sacra Miser.
Dziś w tych samych murach mieści się Caritas.
Kilkanaście lat temu, podczas remontu, odsłonięto XVII-wieczne freski zdobiące salę, którą (współcześnie) przeznaczono na kaplicę.
Hanna Dzielińska
(Hanka Warszawianka)
Dziennikarka i publicystka, varsavianistka, autorka filmów dokumentalnych m.in. „Grupa” o batalionie Krybar i reportaży historycznych (m.in. o Marcu ’68), serii reportaży nt. Mokotowa, warszawskiego getta, autorka artykułów nt. dziedzictwa historycznego i artystycznego Warszawy, serii spacerowników o żydowskiej Warszawie.
Członkini Zespołu ds. Historycznych Pracowni Artystycznych przy Prezydencie Miasta Warszawy.
Laureatka III nagrody w konkursie architektoniczno-urbanistycznym „Gdzie jest Muzeum Niepodległości” oraz II nagrody w konkursie na upamiętnienie Wielkiej Synagogi.
Autorka „Historycznego Kalendarza Mokotowskiego”, „Paszportu Ursynowskiego”, Warszawskiego Kalendarza Ilustrowanego, Notesu Podróżnika oraz serii spacerowników po Mokotowie i Ursynowie.
Prowadzi spacery, gry miejskie oraz imprezy integracyjne oparte na historii i architekturze Warszawy. Italianistka i historyczka sztuki.
Od końca 2022 należy do Towarzystwa Miłośników Historii.
Podcast Radia Kolor
3:29 min.
Zobacz też inne odcinki cyklu:
- Lista odcinków: [LINK]