0

Wielka wygrana

„Wielka wygrana” – Teatr Żydowski
fot. Andrzej Wencel

O klasyce literatury jidysz Szołema Alejchema, w Teatrze Żydowskim, opowiada Rafał Dajbor.

Po Wielką wygraną autorstwa klasyka literatury jidysz, Szołema Alejchema (którego setna rocznica śmierci minęła w 2016 roku) powojenny polski Teatr Żydowski sięgał czterokrotnie, w latach 1951 (pod tytułem „200000”), 1964, 1972 i 1985. Sztuki tego autora są bowiem wyjątkowo „teatralne”. Zawarte w nich przesłania nie tracą na aktualności, a do tego zaludniają je postaci z krwi i kości, co sprawia, że aktorzy grający w sztukach Szołema Alejchema, mówiąc kolokwialnie, „mają co grać”.

Dziesiątego marca 2017 roku „Wielka wygrana” pojawiła się na afiszu Teatru Żydowskiego w Warszawie po raz piąty. Choć w zasadzie należałoby rzec, iż jest to raczej przedstawienie oparte na tekście „Wielkiej wygranej”, o czym realizatorzy przedstawienia uczciwie informują zapowiadając swój spektakl jako „komedię muzyczną inspirowaną sztuką Szołema Alejchema”.

Teatr Żydowski
„Wielka wygrana” – Teatr Żydowski
fot. Andrzej Wencel


Ironia całej tej historii polega na tym, że gdyby nie zachciało mi się tej cholernej Wielkiej Wygranej zapewne jeszcze bym żył. A tak – jak domyśli się inteligentny widz, którego czujnej uwadze nie umknie ni szczegół, ni pył – trup ze mnie jak się patrzy… 

tak rozpoczyna swój otwierający sztukę monolog ubogi krawiec Szymełe Sorokier, główny bohater spektaklu.

Ubogi, ale tylko do pewnego momentu. A ściślej do chwili, w której wbrew zaklęciom małżonki postanawia zagrać w Totolotka. Traf chce, że to w jego ręce wpada tytułowa Wielka Wygrana. I wtedy cały jego uporządkowany i spokojny świat staje na głowie. Małżonka wpada na „genialny” pomysł, by zatrudnić projektanta mody i zacząć szyć ubrania pod wymagania snobistycznych, bogatych klientów. Dobiegająca trzydziestki córka nagle przypomina sobie, że nie przeżyła okresu buntu, bo jaki był sens buntować się przeciwko rodzicom-biedakom? Co innego pogardzać rodziną bogatą, zwłaszcza, gdy samej się z tego bogactwa czerpie. Sam Szymełe, choć próbuje zachować w tym wszystkim zimną krew, postanawia stać się właścicielem cyrku…

Teatr Żydowski
„Wielka wygrana” – Teatr Żydowski
fot. Andrzej Wencel

Autorzy przedstawienia (scenariusz napisała Marta Guśniowska, reżyserem jest Tomasz Szczepanek) stawiają sobie za cel podjąć refleksję nad tym, co robi z nami zarówno ubóstwo, jak i wzbogacenie się.

Pytają, czy w biedzie da się zachować godność, a w bogactwie – pozostać człowiekiem przyzwoitym i wrażliwym na innych. Co takiego ma w sobie pieniądz, że przestajemy przezeń widzieć drugiego człowieka? I czy zawsze musi być tak, że bycie biednym oznacza wegetację i brak wszelkich możliwości, a bycie bogatym wyzuwa człowieka z ludzkich odruchów? A może to jednak nie takie proste? I to nie pieniądz robi z nas pozbawionych człowieczeństwa egoistów, ale my sami się nimi stajemy? Każdy z nas bowiem jest kowalem swojego losu i szczęścia.

Teatr Żydowski
„Wielka wygrana” – Teatr Żydowski
fot. Andrzej Wencel

Te filozoficzne pytania nie pozbawiają przedstawienia wszelkich cech, jakie powinna mieć muzyczna komedia. Są więc zabawne i wpadające w ucho piosenki (muzykę napisał Igor Przebindowski), szybka akcja, a także czytelne aluzje do współczesności, także i tej politycznej. Wszystko to sprawia, że widzowie doskonale się bawią.

Teatr Żydowski
„Wielka wygrana” – Teatr Żydowski
fot. Andrzej Wencel

W przedstawieniu biorą udział: Marek Węglarski jako krawiec Szymełe Sorokier, Barbara Szeliga jako jego żona oraz Małgorzata Trybalska w roli ich córki, a także Joanna Przybyłowska, Monika Soszka, Marcin Błaszak, Piotr Chomik, Rafał Rutowicz i Piotr Wiszniowski grający po kilka ról.

Scenografię i kostiumy (bardzo zresztą pomysłowe i zabawne) opracował Paweł Cukier, zaś choreografia to dzieło Aleksandry Dziurosz.

20 marca 2017 12:45
[fbcomments]