Kolejny mecz na własnym stadionie rozegrała warszawska Polonia. Rywalem w czwartej kolejce był zespół Olimpii Elbląg.
Jest to mecz z podtekstem, ponieważ kibice rywala sympatyzującą z warszawską Legią. Stąd przed stadionem na Konwiktorskiej zgromadziły się liczne służby policyjne.
Polonia rozpocznie spotkanie w następującym składzie:
Dominik Prusek – Karol Worach, Marcin Bochenek, Mariusz Marczak, Piotr Kosiorowski, Krystian Pieczara, Michał Oświęcimka, Marcin Kluska, Grzegorz Wojdyga, Daniel Choroś, Donatas Nakrosius.
Olimpia Elbląg zaczęła sezon bardzo przeciętnie remisując dwa spotkania i jedno przegrywając. Goście zajmują z dwoma punktami trzecie miejsce od końca. Polonia po zwycięstwie ze Stalą Stalowa Wola awansowała na 8 lokatę.
W 31 minucie po błędzie obrońcy gości, świetną okazją zmarnował Marcin Bochenek, ale z pojedynku sam na sam górą wyszedł golkiper Olimpii Kacper Tułowiecki.
Przez całą pierwszą połowę przewagę mają Czarne Koszule, ale schowana za podwójną gardą Olimpia Elbląg broni się – jak na razie – skutecznie. Do przerwy bezbramkowy remis.
W 48 minucie groźnie na bramkę Olimpii strzelał Piotr Kosiorowski, ale piłka po płaskim strzale minęła słupek.
W 61 minucie w niegroźnej sytuacji obrońca Polonii sfaulował rywala w polu karnym. Rzut karny na bramkę zamienił Łukasz Pietroń i goście dość nieoczekiwanie objęli na Konwiktorskiej prowadzenie.
W 65 minucie Olimpia powinna prowadzić 2:0, ale świetnie się w bramce Polonii spisał się Dominik Prusek.
Słabszą postawę na boisku wykorzystują kibice gospodarzy na Trybunie Kamiennej.
Co raz pewniej na boisku przy Konwiktorskiej czują się goście, którzy wydają się kontrolować przebieg meczu. Polonia najwyraźniej zaskoczona takim przebiegiem meczu – „stanęła”.
W 75 minucie groźny strzał na bramkę gospodarzy oddał Radosław Stępień, ale nie zmieścił piłki przy słupku bramki Polonii.
Pomiędzy 76 a 80 minutą gra w końcu przeniosła się na połowę gości, ale Polonia, pomimo kilku stałych fragmentów gry, wciąż nie jest w stanie stworzyć dobrej sytuacji strzeleckiej.
Pod koniec meczu Olimpia Elbląg ponownie uporządkowała grę w środku pola nie dopuszczając gospodarzy pod własne pole karne. Sędzia przedłużył mecz o 5 minut.
Jeszcze w 92 minutę dobrą sytuację do strzału miał Daniel Choroś, ale trafił w obrońcę gości. I gdy wydawało się, że Olimpia odniesie swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie, w zamieszaniu podbramkowym przytomnie zachował się Karol Worach strzelając obok bramkarza do siatki. 1:1.
Mecz Polonii Warszawa z Olimpią Elbląg zakończył się więc remisem 1:1, który przy takich okolicznościach i tak należy uznać za szczęśliwy dla Czarnych Koszul.