0

Sabaton Walczący

Torwar
Sabaton – Torwar
fot. Małgorzata Moryc

Pierwszy marca. Dzień szczególny dla Polaków. Idealny na warszawski koncert zespołu, który upamiętnia bohaterstwo i poświecenie w obronie Ojczyzny.

O godz. 21.00 na Torwarze wybuchła wojna: bomby, wybuchy, ogień, strzały, czołgi – po części na scenie, po części wyświetlane jako film w głębi. Sabaton przyjechał promować swój najnowszy album. Ten koncert był odmienny od poprzednich, bo nie była aż tak bardzo ukierunkowany na „polskie” bohaterstwo. Z utworu na utwór przenosimy się do wielkich wydarzeń wojennych: ze Spartanami pod Termopile, ze Szkotami pod Bannockburn, z Gwardią Szwajcarską do obrony Bazyliki Św. Piotra, z samurajami pod Shiroyamę, z polską husarią pod Wiedeń. Wspaniała lekcja historii, a zarazem upamiętnienie tych, którzy walczyli stojąc na wydawałoby się straconej pozycji. Czyż może być lepsza aluzja do walki żołnierzy, których pamięć od zaledwie kilku lat jest kultywowana w Polsce 1 marca.

Warszawa to szczególne miejsce dla szwedzkiej grupy. To tutaj wykonanie jednego z najważniejszych utworu w repertuarze Sabaton – o Powstańcach Warszawskich nabiera wyjątkowego znaczenia.

Polski koncert to również odmienne doświadczenie dla szwedzkiej grupy ze względy na kontakt z publicznością. Nie ma tradycyjnego skandowania „Sa-ba-ton„, jest za to już dobrze znane Szwedom „jeszcze jedno piwo„. Tym razem konsumpcja tego trunku przypadła gitarzyście, który nie pozwolił publice zbyt długo skandować „pij do dna„.

Trzecim polskim utworem było wykonane już pod koniec koncertu „40:1” upamiętniający bohaterów bitwy pod Wizną – a tytuł odnosi się do dysproporcji ilościowej wojsk niemieckich do polskich.

Dziękuję Warsaw” – takim napisem Sabaton pożegnał stołeczną publiczność. Większość z nich już czekają na kolejną wizytę.

Zobacz też:

Fotorelacja

3 marca 2017 00:02
[fbcomments]