0

Teatr TrzyRzecze

Teatr TrzyRzecze
fot. Małgorzata Moryc

Znika kolejne miejsce na kulturalnej mapie Warszawy. Teatr, który zadomowił się w budynku dawnego kina Tęcza przy ul. Suzina.

Teatr TrzyRzecze pojawiał się na łamach naszego serwisu z uwagi na ciekawe, acz kontrowersyjne spektakle: Polska Krew [LINK] i Szczekające Psy [LINK]. Dzisiaj pozostaje nam jedynie zacytować w całości oświadczenie o zamknięciu Teatru:

Zamykamy Teatr TrzyRzecze.
Po kilku latach nierównej walki z władzą, która chciała nas zmieść z powierzchni. Za nieprawomyślną „Polską krew” otwarcie krytykującą rządzących; za „Golgotę picnic”, która doprowadziła do protestów i zapowiedzi odebrania nam dotacji.
Obiecano – zrealizowano.
Za walkę z rasistami i z władzami, które pozwalają im na bezkarną nienawiść. Za doprowadzenie do zwolnienia szefa białostockiej prokuratury, gdzie uważano swastykę za „azjatycki symbol szczęścia”. Nowy minister przywrócił mu stanowisko, a koledzy zapowiedzieli zniszczenie TrzyRzecza. Co dzielnie czynią od paru lat.
Wreszcie wpadli na stary pomysł – kontrola ppoż. Zawsze coś się znajdzie.
Przeprowadzona pod naciskami „z góry” w błyskawicznym tempie i z jednoznacznym rozstrzygnięciem – zamknąć budynek.

Dlatego Teatr TrzyRzecze kończy działalność.
Przynajmniej na razie. Nie stać nas na wyłożenie kolejnych kilkudziesięciu tysięcy na dostosowanie do rygorystycznych norm, zamówienie kolejnych analiz ekspertów, zamówienie dziesiątków instrukcji ppoż i przebudowę piętra, bo zagraża bezpieczeństwu trzech osób pracujących w biurze teatru.

Zawsze na początku jest chwila oburzenia, facebookowe lajki, podpisywanie listów protestacyjnych w Internecie. A potem cisza. Wszyscy idą do swoich zajęć, kupują bilety do nowego teatru, zapominają.

W końcu kogo tak naprawdę obchodzi kultura?

Do teatru chodzi nie więcej niż 5% społeczeństwa. Jesteśmy twórcami, a nie górnikami, czy pielęgniarkami. Nie palimy opon na ulicach, nie blokujemy ministerstwa. Nasze protesty nie obchodzą większości. Kto pamięta o Agnieszce Glińskiej odchodzącej z Teatru Studio z dużą częścią zespołu? Już przyzwyczailiśmy się do myśli, że Klata nie prowadzi Starego, nikt nie protestował na ulicach Krakowa. O wrocławskim Polskim jeszcze czasem coś usłyszymy, gdy aktorzy mimo wszystko po raz kolejny zakleją taśmą usta. Ale nie łudźmy się, to efekt jedynie skrajnie, groteskowo nieudolnej nowej dyrekcji Teatru Polskiego zamienianego w podrzędną scenę impresaryjną. Jeszcze chwila i znajdzie się ktoś, kto poprowadzi go na jakim takim poziomie a zapomnimy także o tym, że jedna z najlepszych scen w kraju została zarżnięta przez urzędasów. Zresztą kto pamięta o co w tym chodzi? Kto poza środowiskiem teatralnym?

Bo kogo obchodzi kultura?

Politycy traktują ją instrumentalnie. Nie tylko ci związani z aktualnie rządzącą partią. Wszyscy. Byliśmy kiedyś świadkami rozmowy lokalnych szefów partii, którzy opowiadali o podziale łupów po wyborach. Otwarcie przyznawali, że działkę kultury dali najmniej kompetentnemu tylko dlatego, że trzeba było coś mu dać. „On co ruszy to spi….doli, przecież nie damy mu gospodarki albo infrastruktury. To daliśmy mu kulturę” – śmiali się.
Oczywiście. Jak pochwalić się przed wyborcami rozwojem kultury? To niewymierne. A przecięcie wstęgi na otwarcie nowej drogi to coś, co można pokazać.

Dlatego kultura nikogo nie obchodzi.

Teatr TrzyRzecze od lat nie dostał ani złotówki dotacji. Oczywiście, wielu uważa, że w ogóle system dotacyjny jest chory. Teatr powinien utrzymać się, proszę spojrzeć na taki Broadway – macie coś przeciwko Broadwayowi? Tak, jedno – Amerykanie nigdy nie mieli swojego Grotowskiego.

Zaraz odezwie się ktoś mówiący, że w ogóle powinniśmy się cieszyć z jakichkolwiek pieniędzy. Otóż nie. To nie są pieniądze, które ktokolwiek „daje” na kulturę. To są nasze, podatników, pieniądze przeznaczane na realizację celów ważnych dla społeczeństwa. Urząd zleca je odpowiednim organizacjom, bo sam nie jest w stanie zapewnić obywatelom tego, do czego obywatele są uprawnieni. Podobnie jak urzędnicy nie sprzątają sami ulic, lecz wynajmują do tego celu odpowiednie firmy. Wtedy jakoś nikt nie ma problemu z tym, że ktoś „dostaje” nasze pieniądze.

Ale przecież sprzątanie jest ważne. Kultura – już nie.

Dlatego nie łudzimy się, że będzie lepiej. Już od dawna nie dostawaliśmy żadnej dotacji. Ale dalibyśmy sobie radę, gdyby nam nie podkładano nam kłód pod koła.

Mieliśmy Was – naszych widzów. Może nie tak wielu, jak byśmy chcieli, ale zawsze ceniliśmy obecność każdego z Was.

Są życzliwi, którzy zawsze mówili „po co to wam? Siedźcie cicho, zróbcie jakiś spektakl pod publiczkę”. Pewnie mają rację.
Tylko jest mały problem.
Każdy z nas ma w łazience lustro. Wisi w takim miejscu, że nawet jakby się nie chciało to i tak podczas mycia zębów rzuci się w nie okiem.

I cenimy sobie to, że nie musimy wtedy odwracać wzroku.

3 lipca 2017 22:43
[fbcomments]