0

Kątem oka: Kryzys… wreszcie!

Stuknęła mi 40. (jakiś czas temu)! Podczas pierwszych powiewów wiosny stwierdziłem zatem, że to najwyższy czas, by zapaść na Kryzys Wieku Średniego. Wreszcie mogę zrealizować wszystkie ukryte młodzieńcze marzenia. I nikt mi złego słowa nie powie. Magiczny KWŚ usprawiedliwia wszystko.

Tylko jak się do tego zabrać, kiedy doświadczenia brak?! Przemyślałem więc sprawę i sporządziłem listę, w której wypunktowałem objawy oraz sposoby realizacji. Postanowiłem rozpocząć też konsultacje społeczne.

AC Cobra
AC Cobra jedna z opcji – czyli zrób to sam
fot. D.Kotowski

Po kilku konsyliach i seansach z kolegami (w „bibliotekach” powiślańskich oczywiście – najfajniejsze biblioteki i księgarnie mamy nad Wisłą) szybko okazało się, że KWŚ przejawia się raptem na trzy-cztery sposoby: przeszczep grzywki, sporty ekstremalne, jak np.  skoki na sznurku, spadochroniarstwo czy wciąganie brzucha (na dłuższą metę wstrzymywanie oddechu, by daną oponkę zassać w głąb tułowia, powoduje utratę przytomności) młode dziewczyny i 500 koni pod maską auta.

Grzywka przerzedzona, szadzią pokryta, niemniej własna. Brzucha nie mam. Sznurek zużyłem podczas konsultacji z teściem – do wędzenia nie spełniających norm europejskich szyneczek i kiełbasek. Odpadło więc. Młode dziewczyny? Za bardzo boję się Żony Mojej. Ostatnią deską ratunku zostały więc szaleństwa motoryzacyjne. W radosnych podskokach udałem się więc w okolice salonu, w którym stoją takie czerwone kabriolety – szybkie obliczenia wykazały, że sprzedaż mieszkania i obu nerek pokryje zakup trzech kół i wycieraczki, ewentualnie bocznego lusterka. Zmarkotniałem nieco.  I gdy tak stałem, pogrążony w cichej rozpaczy przed witryną salonu, oblizując co jakiś czas szybę, usłyszałem za plecami radosny grzmot silnika i chwilę potem poczułem strugę wody z kałuży wlewającą mi się za kołnierzyk. Ale nic to!

Shadow
Shadow – druga, niespełniona miłość wieku młodzieńczego
fot. D.Kotowski

Jest opcja. MOTOCYKL!

Kłopot w tym, że ostatnim dwuśladem, jakiego dosiadałem, był WujkaFrankaMotór (obecnie nieco archaiczna konstrukcja) i było to coś z ćwierć wieku temu… Przejrzałem więc różnej maści fora, sklepy internetowe i portale aukcyjne. Zgłupiałem ze szczętem od nadmiaru informacji i liczby propozycji – i ta liczba marek, nieznana lat temu dwadzieścia. Co to, na Boga, jest KymkoHujajłejSportCityKrossower?! Za dużo na moją biedną głowę. Zdałem sobie sprawę że sam sobie nie poradzę… Innymi słowy znowu musiałem szarpnąć się na kilka „książek” i zwołać w trybie nagłym  konsultantów, by komisyjnie pomogli określić jaki to ma być „rumak”.

Popełniłem jednak błąd. By przyspieszyć (w końcu wiosna i czas goni), zwołałem zebranie wszystkich doradców w jednym miejscu i czasie. Zjechali się. Właściciele i miłośnicy wszelkiej maści i odmian… I się gremialnie pokłócili o to, czyj pojazd lepszy i dlaczego.

Nieco skonsternowany pożaliłem się Żonie Swojej. Pogładziła moją siwą głowę i spytała:

„Stary, chce ci się robić prawo jazdy? Przecież to zajmie z pół roku, czyli najwcześniej „pojeździsz” za rok – Sorry, taki mamy klimat! – Rozejrzyj się za czymś, co nie będzie kosztować tyle, co mieszkanie, da ci frajdę a może nawet okaże się w miarę przydatne, bo np. mało pali, no i nie będziesz stał korkach jadąc po zakupy? I będzie już, zaraz, a nie za rok. Zajrzyj do jakiegoś salonu.”

Ot, rozsądek kobiecy. Ostatnia ustawa o ruchu drogowym pozwala „staremu” kierowcy (prawo jazdy powyżej 5 lat)  dosiadać „rumaka” do 125 cm3. Kucyka raczej, czyli coś dla mnie. Nie rozbuja się do prędkości powodującej zawrót głowy, na miasto w sam raz, dłuższą (tzn. na Mazury i z powrotem) trasę co jakiś czas też wytrzyma.

odwiedziłem salon Motorista i tam poznałem te "ślicznotkę"
Uparłem się, mimo aury – odwiedziłem salon Motorista i tam poznałem te „ślicznotkę”
fot. D.Kotowski

Ponownie przejrzałem net i fora motoryzacyjne. Postanowiłem na początek skupić się na nowych modelach sprawdzonych producentów tj. Hondy, Yamahy i Suzuki. Kawasaki, jak się okazuje, nic nie oferuje (przynajmniej na polskim rynku) w  tej klasie jednośladów.

Każda z marek ma w ofercie coś ciekawego. Od „przecinaka” Hondy (CBR 125), poprzez klasyka Yamahy, aż po chopper Suzuki. Marki europejskie, chińskie i motocykle używane odsunąłem chwilowo w czasie.

Postanowiłem więc pozwiedzać salony i potestować wybrane modele.

No i wtedy zaczął padać śnieg… i pada nadal mimo że już święta. No cóż, taki mamy klimat!!!

CDN… o ile ta nieszczęsna pogoda ustąpi i normalnej wiosny doczekam nim mi się kryzys znudzi.

Kolejna część KWŚ: LINK

5 kwietnia 2015 23:53
[fbcomments]