0

Arka Warszawa

Arka zdobywcą Superpucharu
fot. Andrzej

W maju osiągnęli historyczny sukces na Narodowym, w lipcu zdobyli kolejne trofeum na Łazienkowskiej.

Arka Gdynia znakomicie czuje się ostatnio w Warszawie osiągając w stolicy historyczne sukcesy. Mało kto dawał im większe szanse w meczu o Superpuchar Polski, w konfrontacji z Mistrzem Polski, ale po raz kolejny zaskoczyli obserwatorów.

Dla Legii Warszawa rywalizacji o to mało jeszcze prestiżowe trofeum jest piętą achillesową. Wojskowi od 2010 roku sześć razy byli uprawnieni do finału tych rozgrywek (do których kwalifikowany jest mistrz oraz zdobywca pucharu) i ani razy nie zdobyli trofeum: raz z powodu kuriozalnej decyzji o odwołaniu meczu na Narodowym z powodu braku możliwości zabezpieczenia, a potem pięć razy z rzędu przegrywając finały, w tym rok temu w dość kompromitujący sposób z Lechem Poznań.

Także piątkowy mecz rozpoczął się pechowo dla Legii, bo jej najsilniejsze ogniwo w defensywie, nowohucianin Michał Pazdan skierował piłkę do siatki własnej bramki. Co prawda szybko wyrównał pięknym strzałem Thibault Moulin, ale później mecz się wyrównał. Arka grała równie mądrze jak w finale Pucharu Polski i doprowadziła do rzutów karnych (dogrywka w regulaminie finału nie była przewidziana).

Gdynianie strzelali bezbłędnie, ale ich bramkarz Pāvels Šteinbors obronił strzały Moulina i Kopczyńskiego. Rozczarowani kibice Legii szybko upuścili trybuny i dekoracja odbyła się jedynie w gronie oficjeli i uradowanych kibiców z Gdyni.

Jacek Magiera:

Zacznę od gratulacji dla Arki Gdynia. Decydowały karne, w których okazali się lepsi. Mimo zmian w drugiej połowie chcieliśmy wygrać, ale nie udało się. Pracujemy dalej. Jeśli chodzi o mecz, pierwsza połowa była zdecydowanie lepsza. Tworzyliśmy sytuacje, ale świetnie bronił bramkarz Arki. Później przypadkowy gol dla gości i w odpowiedzi piękna bramka Thibault Moulina. Druga połowa była już szarpana, ale to ze względu na zmiany, które przeprowadzane były w obu drużynach. Niektórzy grali dziś po raz pierwszy po powrotach z kadry. Mimo zmian w drugiej połowie chcieliśmy wygrać, ale nie udało się.

Pracujemy dalej. Superpuchar ma nas przygotować do walki w eliminacjach Ligi Mistrzów UEFA. Nie trenowaliśmy szczególnie karnych przed tym meczem, ale strzelamy je regularnie po treningach. Co innego strzelać na bocznym boisku, a strzelać przy pełnych trybunach z ogromną presją. Biorąc pod uwagę karne, Arka wygrała zasłużenie.

Na tę chwilę napastnikiem numer jeden jest Jarosław Niezgoda, a numerem dwa Vamara Sanogo. Czekamy na kolejnego napastnika. Dzisiaj zagrał najlepszy skład na jaki nas stać. Pracujemy, aby grać jeszcze lepiej.

8 lipca 2017 02:57
[fbcomments]