Po ubiegło-sobotniej sensacyjnej wygranej na warszawskim Torwarze z faworyzowaną bełchatowską Skrą siatkarze AZS pojechali na mecz ze swoim imiennikiem z Częstochowy.
Zaczęło się lepiej dla zespołu spod Jasnej Góry. W pierwszym secie częstochowscy akademicy nie dali gościom żadnych szans wygrywając do 16. Najwyraźniej zdekoncentrowało to drużynę gospodarzy, dodatkowo osłabioną kontuzją swojego środkowego. A w siatkówce nie ma nic gorszego niż nadmierna pewność siebie. W drugim secie Politechnika wygrała do 18.
Decydująca dla losów spotkania była partia trzecia. Walka trwała aż do 30 punktu. Częstochowiacy mieli trzy piłki setowe, ale z wymiany ciosów zwycięsko wyszła drużyna z Warszawy wygrywając do 28.
Początek czwartego seta sugerował, że ten zacięty mecz jeszcze potrwa. AZS Częstochowa objął czteropunktowe prowadzenie. Akademicy z Warszawy jednak przypomnieli sobie, że nawet ze Skrą wychodzili z trudnych opresji, odrobili stratę i zadali ostateczny cios.
Zwycięstwo 3:1 nad niewygodnym rywalem z Częstochowy to dowód na coraz lepsza formę stołecznego zespołu. Graczem meczu został uznany Łukasz Łapszyński. Politechnika po tym meczu umocniła się na 10 pozycji w tabeli.
