W warszawskiej Akademii Teatralnej adaptacja prozy Maksyma Gorki.
Jak na przedstawienie studenckie poprzeczka postawiona więc bardzo wysoko.
Bohaterów – mieszkańców małej wsi (w oryginale rosyjskiej) – poznajemy jak stoją w oczekiwaniu na inżynierów mających przybyć z „wielkiego miasta”. Spokojni, bogobojni, przestraszeni świata, ale na swój sposób mądrzy życiowo. Przyjazd gości z miasta zmienia ich podejście do życia, zmienia ich zwyczaje i zachowania.
W trakcie przedstawienia oryginalna, XIX wieczna wieś rosyjska coraz bardziej przypomina współczesność. Współczesność polską – inżynierowie z miasta przyjechali budować autostradę z ekranami dźwiękowymi (no tak, co może być współcześnie symbolem postępu i wchodzenia inżynierów na wieś – jak nie budowana autostrada).
Muzyka też powoli rozbrzmiewa głośno i nowocześnie. Tylko wódka leje się tak, jak lała się lata temu. Ale też nie ma przesady z tym przenoszeniem akcji do współczesności, zarówno zachowania jak i sposób komunikacji pozostają rodem z przeszłości. Nie ma na szczęście telefonów komórkowych, internetu i telewizji. Reżyser nie przekracza niepotrzebnie tej granicy, która powoli staje się przekleństwem współczesnych teatralnych adaptacji.
Powolne przemiany w prostych, wiejskich ludziach pod wpływem przybyszy nie są jednoznacznie oceniane. Widać zarówno ich dobre, jak i złe strony. Miażdżące określenie przybyszy jako barbarzyńców, przez najbardziej niezadowolonego ze zmian mieszkańca, jest raczej odosobnione.
Z pozoru wydaje się że „Barbarzyńcy” to utwór zbyt trudny, wymagający i zwyczajnie ponad siły młodych studentów. Nic bardziej mylnego. Przedstawienie ma znakomite tempo, scenografia się zmienia poprzez zrywanie folii i podkładów zieleni, aktorzy wjeżdżają na windzie spod widowni, a w scenie finałowej wszystko przeistacza się we współczesną dyskotekę. Nie zabrakło więc pomysłów do uatrakcyjnienia, powiedzmy sobie szczerze: trochę sztywnego, tekstu rosyjskiego pisarza.
Ale największe brawa należą się całej osiemnastce aktorów. Praktycznie każdy z nich w trakcie dwugodzinnego spektaklu zapada w pamięć i eksponuje swoją postać na scenie. Aż trudno wyróżnić w takiej sytuacji jednostki, bo należałoby napisać o osiemnastu kreacjach. Paradoksalnie może młody wiek i brak doświadczenia pozwolił studentom tak dokładnie przyłożyć się do granych przez siebie bohaterów. W każdym razie każdy z nich stworzył małe arcydzieło teatralne.
„Barbarzyńcy” w wykonaniu studentów IV roku Wydziału Aktorskiego warszawskiej akademii to przedstawienie, którego nie powstydziłaby się żadna (dorosła) scena teatralna. To spektakl pomysłowy, świetnie zaprezentowany, z werwą której nie ma nawet oryginał książkowy.
Barbarzyńcy – Maksym Gorki
- tłumaczenie: Anna Kamieńska i Jan Śpiewak
- reżyseria Adam Sajnuk
- muzyka: Michał Lamża
- scenografia i kostiumy: Katarzyna Adamczyk
- choreografia: Anna Iberszer
- asystent reżysera: Wiktoria Wolańska
- praca nad słowem: Agata Mastalerz
Występują:
- Karolina Bacia – Iwakinowa
- Maciej Cymorek – Stiepan
- Martyna Dudek – Nadieżda
- Jakub Gawlik – Czerkun
- Marek Gawroński – Pritykin
- Weronika Humaj – Katia
- Justyna Kowalska – Pritykina
- Joanna Kuberska – Lidia
- Filip Milczarski – Pawlin
- Joanna Sokołowska – Drobiazgina
- Kamil Szklany – Monachow
- Martyna Trawczyńska – Anna
- Hanna Wojak – Wiesełkina
- iktoria Wolańska – Doktorka
- Maciej Zuchowicz – Cyganow
oraz
- Stanisław Banasiuk – Riedozubow
- Katarzyna Skarżanka – Bogajewska
- Henryk Simon – Grisza (II rok WA)