Odeszła Pani Leokadia Krajewska, jedna z pierwszych, jak nie pierwsza, policjantka warszawskiej drogówki.
Komenda Stołeczna Policji poinformowała o śmierci i pogrzebie najsłynniejszej warszawskiej milicjantki. Mając 92 lata zmarła Leokadia Krajewska z domu Kubanowska, przez warszawiaków i kolegów z komendy nazywana pieszczotliwie Lodzią.
Lodzia cieszyła się olbrzymią popularnością.
Była bohaterką artykułów, filmów, a nawet wierszy i piosenki.
Do służby zgłosiła się, namówiona przez sąsiada, w kwietniu 1945 roku. Trochę się postarzyła, ale tylko o rok, bo do milicji przyjmowano od pełnoletności. Po krótkim przeszkoleniu trafiła do Kompanii Ruchu Drogowego. Pierwszym skrzyżowaniem to gdzie spotykały się ulice Targowa i Wileńska.
Nie była to bezpieczna służba mimo nieporównywalnie mniejszego ruchu. Zdarzały się niebezpieczne sytuacje, a jedną z funkcjonariuszek ciężarówka potrąciła ze skutkiem śmiertelnym.
Lodzia i kilka innych koleżanek, na równi z mężczyznami, musiały odstać na skrzyżowaniu 8 godzin, niezależnie od pogody. Gdy stała 8, w zastępstwie za zmienniczkę, mogła liczyć na 3 dni urlopu.
13 sierpnia 1947 r. na rogu Nowego Światu i Al. Jerozolimskich pokierowała pierwszą sygnalizacją świetlną w odbudowywanej stolicy. Siedząc w tzw. bocianim gnieździe ręcznie przełączała światła.
Jak wspomniano dla warszawiaków była Lodzią, a o podeście, na którym pełniła służbę, mówiono balia. O Lodzi i balii napisał Wiech w felietonie
Balie obniżyć:
(…) balia jest ciut‑ciut za wysoko i o obrazę władzy w tych warunkach nietrudno. Lodzia jest władziuchna wyjątkowo twarzowa, a tak wysoko stoi, że okien tramwajowych kalotechniką sięga. To tyż może się zdarzyć, że jakiś warszawiak niechcący naumyślnie ją pocałuje. I masz pojęcie, co się będzie działo. Lodzia z balii zeskoczy, żeby protokół zestawić i faceta do mamra odprowadzać, a tem czasem fatalne zabadziarażenie kołowego ruchu może nastąpić. Po mojemu balie musowo obniżyć.
W 1950 roku Lodzia pożegnała się ze służbą na ulicy.
Wyszła za mąż za Edmunda, kolegę z pracy. Po odejściu z ruchu drogowego pracowała w łączności, inspekcji, szkoleniach. Była również sekretarką, maszynistką, kierownikiem hali maszyn.
W 1965 r. wróciła do drogówki, ale nie na skrzyżowanie, a do dochodzeniówki.
W 1968 roku otrzymała stopień podporucznika.
W 1973 roku, kiedy w stopniu kapitana odchodziła ze służby, w stołecznej prasie ukazał się artykuł Lodzia opuszcza szeregi MO. Zorganizowano jej uroczyste pożegnanie w Białej Sali w KSP. Józef Cyrankiewicz przysłał 30 róż i własnoręcznie podpisane życzenia. Były premier pamiętał, jak w 1948 r. razem tańczyli w pierwszej parze na sylwestrowym balu przodowników, którego Lodzia była honorowym gościem.
Pamiętają o niej zarówno byli, jak i obecni funkcjonariusze stołecznej drogówki.
Pamięta o niej wielu warszawiaków.
Mieszkała na warszawskim Żoliborzu pod opieką syna Darka.
Zawsze była pełna sił witalnych, choć 15 lat temu pochowała męża.
24 sierpnia rodzina, znajomi oraz policjantki i policjanci pożegnali słynną Lodzię na Cmentarzu Północnym w Warszawie.
Niech odpoczywa w spokoju.
Warto przeczytać o Lodzi w naszym archiwum: [LINK]
i serwisie Komendy Stołecznej: [LINK]