Roman Soroczyński bardzo chętnie ponownie poszedł na koncert Marizy i znowu był zachwycony.
Kto z P.T. Czytelników wraca na obejrzany już spektakl czy ponownie słucha koncertu tego samego wykonawcy?
Widzę sporo podniesionych rąk. No, może nie las! Niżej podpisany podniósł obie ręce i po raz drugi wybrał się na koncert Marizy, zorganizowany 19 lutego 2018 roku. Pamiętałem pełny Torwar i wspaniałe wrażenia z poprzedniego koncertu, sprzed półtora roku. Tym razem Organizator – Impresariat OPRÓCZ ze Szczecina, występujący pod nazwą koncerty.com – zaprosił widzów do Teatru ROMA.
Siłą rzeczy nasuwały się porównania. Z całą pewnością znacznie mniejsza widownia teatru była wypełniona po brzegi. Z całą pewnością Gwiazda wieczoru śpiewała fantastycznie, zaś instrumentaliści zagrali wyśmienicie. Z całą pewnością publiczność była przygotowana, bo Mariza dostała mnóstwo kwiatów. Z całą pewnością Artystka łatwo nawiązała kontakt z publicznością, którą uczyła refrenu piosenki Rosa Branca.
Była jedna różnica: odniosłem wrażenie, że Mariza wręcz rwie się, by – jak ostatnio – wejść pomiędzy widzów. Cóż, jak wspomniałem, widownia Teatru ROMA jest mniejsza, niż na Torwarze i nie wszystko można było zorganizować zgodnie z oczekiwaniami Artystki i … publiczności.
Zastanawiam się, czy potrzebnie użyłem słowa „Gwiazda”. Owszem, Marisa dos Reis Nunes (tak brzmi prawdziwe nazwisko Artystki) jest gwiazdą muzyki fado. Nigdy jednak podczas koncertów (myślę, że w życiu też) nie „gwiazdorzy”. I to mimo tego, że przede wszystkim dzięki niej ten rodzaj muzyki zawdzięcza awans do rangi wielkiej sztuki estradowej. Fado zrodziło się bowiem w XIX wieku w biednych dzielnicach portowych miast Portugalii. Jest porównywane do argentyńskiego tanga i hiszpańskiego flamenco. Podobnie jak one, najczęściej opowiada o ludzkich uczuciach i emocjach. Fado jest muzyką pełną pasji, smutku, zazdrości i żalu. Wśród „muzycznych kuzynów” wyróżnia ją ładunek poezji i tajemnicy oraz zdolność łączenia przeciwnych stanów emocjonalnych – ogromnego bólu, wielkiej radości, okrucieństwa życia z intensywnością miłości. Wielkim sukcesem popularyzatorów muzyki fado stało się wpisanie jej 27 listopada 2011 roku – jako stylu popularnych pieśni – na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO.
Wróćmy na chwilę do samego koncertu. Czarowny i mocny głos Marizy, ściszany w miarę potrzeb, wprawiał w zadumę, by po chwili powodować śmiech. Można nie znać portugalskiego i wiedzieć, o czym śpiewa Artystka. Znakomitym uzupełnieniem śpiewu była gra trzech gitarzystów i perkusisty. Udowodnili oni, że z gitar akustycznych często można wydobyć piękniejsze melodie, niż z instrumentów wspomaganych choćby elektroniką.
Już możemy zapowiedzieć, że ten sam Organizator – Impresariat OPRÓCZ ze Szczecina, występujący pod nazwą koncerty.com – zaprasza nas na następne koncerty. Poinformujemy o tym za kilka dni.