0

Śmierdzący problem Mokotowa

Wysypisko w Łubnej
Wysypisko w Łubnej
fot. Cezary p (Wikimedia)_

Urzędnicy mają duży kłopot z odbiorem śmieci na Mokotowie. Warszawiacy obawiają się podobnych w innych dzielnicach.

Od sierpnia br. odpady z terenu Mokotowa odbierane są przez Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania.

Kłopoty wynikają z zakończeniem dotychczasowych kontraktów i niechęcią ich przedłużania przed firmy realizujące dotychczas odbiór odpadów. Urzędnicy twierdzą, że zmiany firmy odbierającej odpady powinny zakończyć się do końca tygodnia.

Obiecują, iż w najbliższy weekend pojawi się na Mokotowie przynajmniej 40 dodatkowych samochodów odbierających odpady z mokotowskich śmietników.

Stołeczni urzędnicy podobno stale monitorują sytuację związaną z odbiorem odpadów komunalnych na terenie dzielnicy Mokotów. W teren wysłano pracowników Biura Gospodarki Odpadami Komunalnymi i Urzędu Dzielnicy Mokotów kontrolujących realizację umowy przez MPO, które od 1 sierpnia jest odpowiedzialne za odbiór odpadów z tej dzielnicy.

Jednak mimo tych zapewnień wiele podwórek zasypanych jest workami, które nie mieszczą się w śmietnikach. Wysokie temperatury nie sprzyjają takiemu przechowywaniu odpadów i w ich okolicach zaczynają pojawiać się owady. I te lęgnące się i te zwabione fetorem.

Prawdą jest, że śmierci już są sukcesywnie odbierane, jednak jak widać fatalnie przygotowana reforma śmieciowa, której ojcem jest były wiceprezydent Jarosław Kochaniak, zaczyna przynosić skutki uboczne.  Ustalanie przez urzędników jaka firma ma w danym rejonie odbierać śmieci nie przynosi oczekiwanych rezultatów.
Przypomnijmy, że reforma rozpoczęła swą działalność od lutego 2014 r. Po pierwszej „kadencji” system znowu zaczyna trzeszczeć.

Urząd miasta informuje, że na terenie Mokotowa codziennie od godz. 6.00 do 22.00 pracuje kilkadziesiąt samochodów specjalistycznych do odbioru odpadów, wspieranych przez mniejsze pojazdy i 2 załogi interwencyjne. Do 8 sierpnia tylko z terenu Mokotowa MPO odebrało 1 000 ton odpadów komunalnych.  Wiadomo jednak, że MPO nie ma wystarczających zasobów by  zapewnić sprawny odbiór śmieci i na gwałt poszukuje podwykonawców. Jednak firmy nie chcą podpisywać umów na 2-3 miesiące, kiedy MPO wzmocni tabor i załogę, by po tym terminie pójść do konta. Walka urzędników z prywatnymi firmami jest bez sensu, bo Warszawa jest dużym miastem i jest tu wystarczająco miejsca dla kilku podmiotów wykonujących śmieciowe usługi.

Urzędnicy przyznają rację, że w związku z dużą liczbą zgłoszeń dotyczących przepełnienia pojemników oraz wprowadzeniem korekt harmonogramów przez nowego usługodawcę nastąpiło spiętrzenie się w krótkim okresie dużej liczby odbiorów w trybie interwencyjnym.

Wszystkie zgłoszenia, które otrzymuje Miejskie Centrum Kontaktu Warszawa 19115 są niezwłocznie podejmowane, a ich realizacja przez spółkę MPO jest na bieżąco kontrolowana przez Biuro Gospodarki Odpadami Komunalnymi. Zapewniają, że wszystkie zostaną zrealizowane. Ze względu na panujące upały spółka MPO odbiera odpady zarówno w terminach wskazanych w harmonogramach, jak również w weekendy. W najbliższy weekend na terenie Mokotowa ma się pojawić ponad 40 dodatkowych samochodów odbierających zalegające odpady.

Urzędnicy przepraszają za niedogodności. Proszą by w przypadku zaistnienia jakichkolwiek nieprawidłowości informować ich za pomocą Miejskiego Centrum Kontaktu Warszawa 19115  Urzędu m.st. Warszawy. Zespół konsultantów odpowiada na pytania i zgłoszenia mieszkańców (również te dotyczące nieprawidłowości w odbiorze odpadów) poprzez aplikację mobilną, stronę internetową, czat, e-mail oraz telefon.

W kwestii tej wypowiedział w serwisie społecznościowym były wiceprezydent Warszawy, który w urzędzie miasta odpowiadał za inwestycje, dziś prezes Instytutu Rozwoju Warszawy.

Jacek Wojciechowicz:

Niedługo Warszawa może zostać zasypana śmieciami jak Neapol. Pierwsze symptomy zbliżającego się kryzysu śmieciowego uderzają już w mieszkańców Mokotowa.
Kolejne dzielnice odczują problem w najbliższych miesiącach.

Dlaczego tak się dzieje?

Bo władze miasta, z pozbawionych racjonalnych przesłanek przyczyn, postanowiły przyznać pozycję monopolisty w odbiorze i utylizacji śmieci miejskiej spółce MPO. A to z kolei zdestabilizowało rynek, zniechęciło do współpracy część prywatnych podmiotów z tej branży i powoduje przenoszenie działalności poza Warszawę przez kolejne firmy.

Miasto nie ma wystarczajacych mocy przerobowych, by dobrze zarządzać odbiorem i utylizacją odpadów. Potrzebna jest zdrowa konkurencja prywatnych podmiotów, które potrafią zapewnić wysoką jakość usług za rozsądne ceny.

Potrzeba również sprawnych służb kontrolnych, które potrafią zapobiegać nielegalnym składom lub wyrzucaniu śmieci do lasów i dotkliwie karać podmioty łamiące w tym zakresie prawo.

Warszawa potrzebuje też jak najszybszej budowy nowoczesnej spalarni śmieci na Targówku i niezwłocznego przeprowadzenia procedury przetargowej na obsługę odpadów komunalnych w 2019 roku.

W grudniu br. wygasają wszystkie kontrakty zawarte z miastem przez firmy zajmujące się odbiorem i utylizacją śmieci.

Zostało bardzo mało czasu. Pierwsze dzielnice zaczynają płacić cenę za błędną politykę miasta i giną w stosach nieodbieranych śmieci.

Serwis społecznościowy: [LINK]

W komentarzach pod tym wpisem zauważa się spore zaniepokojenie komentujących, choć jak zwykle merytorycznych wypowiedzi jest niewiele. Racja jak zwykle leży gdzieś po środku.

10 sierpnia 2018 01:48
[fbcomments]