0

Walki powstańcze na Polonii

Walki powstańcze na Polonii – 22 sierpnia 1944
fot. Polonia Warszawa

22 sierpnia 1944 roku – data, która dla kibiców Polonii Warszawa wiąże się z zadumą, przygnębieniem i żałobą.

Nocą z 21 na 22 sierpnia 1944 roku wojska powstańcze podjęły próbę przerwania niemieckiego pierścienia wzdłuż linii kolejowej w okolicach Dworca Gdańskiego oraz połączenia sił Żoliborza i bohatersko bronionej Starówki. „Rano, na boisko Polonii wjechał niemiecki czołg i miażdżył gąsienicami leżących na murawie rannych, których nie zdołano wynieść spod morderczego ognia” – czytamy w przekazach. Na płycie stadionu Polonii poległo 11 żołnierzy z batalionu „Zośka” i dwóch z batalionu „Pięść”. W okolicach stadionu śmierć poniosło kolejnych kilkunastu powstańców.

Jeden z bohaterów Batalionu „Zośka”, Stanisław Sieradzki ps. „Świst”, tak po latach wspominał tamtą akcję:

Szczególnym przeżyciem był dla mnie udział w jednym z natarć na pozycje niemieckie na Dworcu Gdańskim. Uderzenia, których celem było połączenie oddziałów staromiejskich z Żoliborzem, były dwa. Oba niestety bezskuteczne. W pierwszym udziału nie brałem, ale do drugiego wyznaczono mnie jako dowódcę sekcji karabinu maszynowego. Mieliśmy zadanie ubezpieczać od strony ulicy Konwiktorskiej atakujących przez stadion żołnierzy dwóch batalionów. Lewym skrzydłem od ulicy Bonifraterskiej uderzały jednostki batalionu „Zośka”, prawym skrzydłem przy ulicy Konwiktorskiej uderzali chłopcy z batalionu „Czata 49”. Ubezpieczanie polegało na tym, że zająłem stanowisko w ruinach zburzonych domków kasowych stadionu Polonii od strony ulicy Konwiktorskiej. Miałem tam zagłębienie, stojące resztki murów. Byłem świadkiem ciężkiej, bolesnej tragedii naszych chłopców, którzy uderzali przez boisko, przez płytę stadionu. Dzisiaj umiem powiedzieć, pamiętam, że na samej płycie boiska legło jedenastu naszych chłopców. Wokół stadionu na pozycjach zginęło dwunastu. Razem w walkach na stadionie Polonii, jak można ustalić, zginęło w ciągu dwóch nocy dwudziestu trzech żołnierzy batalionu „Zośka”. Szczególnie podkreślam liczbę jedenastu na boisku Polonii. Była to liczba drużyny piłkarskiej, która dzisiaj w klubie sportowym Polonia jest szanowana. Kapitan drużyny przed każdym meczem dotyka dłonią murawy boiska i żegna się przed spotkaniem piłkarskim.

Jak wynika z najaktualniejszych ustaleń, podczas dwudniowego powstańczego natarcia na płycie stadionu Polonii Warszawa polegli:

  • Edward Salassa „Cygan”, lat 16 – kapral z 1. kompanii „Maciek”
  • Henryk Kowalski „Kędzierski”, lat 22 – plutonowy z 1. kompanii „Maciek”
  • Tadeusz Zbrześniak „Młot”, lat 18 – kapral z 1. kompanii „Maciek”
  • Stanisław Kacprzak „Tulipan”, lat 21 – plutonowy z 1. kompanii „Maciek”
  • Stanisław Jakubczyk „Turo”, lat 22 – kapral. z 1. kompanii „Maciek”
  • Jerzy Bartoszewski „Grom”, lat 17 – kapral z 1. kompanii „Maciek”
  • Stanisław Kozicki „Howerla”, lat 24 – harcmistrz podporucznik z 3. kompanii „Giewonta”
  • Jerzy Wypych „Mnich”, lat 19 – podporucznik z 3. kompanii „Giewonta”
  • Bogusław Tomasik „Grom” – starszy strzelec z 1. kompanii „Maciek”
  • Tadeusz Grzeszczyk „Zając” – starszy strzelec z 3. kompanii „Giewonta”
  • Jerzy Michałowski „Jurek” – starszy strzelec z 3. kompanii „Giewonta”
  • Jan Śliwiński „Jaskółka” z plutonu „Pięść”
  • „Szczurek” – nieznanego nazwiska

Niedookreślone jest miejsce śmierci podporucznika Henryka Dąbrowskiego „Alfreda”, który brał udział w natarciu, ale nie wiadomo, gdzie dokładnie zginął.

Wspomina łączniczka Batalionu „Zośka”, Anna Szarzyńska-Rewska „Renata”:

Szarzało, gdy poderwano nas do ataku. Nasz pluton tworzył prawe skrzydło natarcia; po lewej naszej stronie szedł pluton „Howerli”, który – jeszcze z niezupełnie zagojoną, lekką zresztą raną, bodaj w łopatkę – wyprosił u „Giewonta” pozwolenie dowodzenia swym plutonem w – zdawało się – obiecującej akcji. (…) Przebiegłszy ul. Konwiktorską dostaliśmy się na teren stadionu sportowego Polonii. Nasza grupa biegła koło trybun, które otaczały plac od strony ul. Bonifraterskiej. Biegliśmy dość wolno, tyralierą, pochyleni. Pistolet trzymałam w ręku wysunięty nieco ku przodowi, choć zabezpieczony. Zapasowe naboje i filipinkę miałam w torbie z zielonego wojskowego płótna, przewieszonej przez ramię. Trzymałam się – jak zresztą wymagała tego moja funkcja – blisko dowódcy plutonu. Nie ścinana od dawna trawa sięgała do kolan. Chodziło o to, aby udało się nam niepostrzeżenie dotrzeć do cementowego parkanu po przeciwległej stronie stadionu. (…) Już, już dobiegaliśmy zbawczego, jak nam się zdawało, muru, gdy nagle w panującej dotąd zupełnej ciszy wybuchł szczekot maszynowej broni. Jednocześnie zobaczyliśmy całe serie pocisków świetlnych ciężkich niemieckich karabinów maszynowych, przesuwających się wachlarzowo w prawo – w lewo – po naszym lewym skrzydle. Natężenie ognia i gęstość kul, które mogliśmy widzieć w postaci masy pędzących światełek, była przerażająca. (…) Zaczynało już świtać, gdy mjr „Bolek”, do którego dotarły meldunki o rosnących stratach i nikłym sukcesie terenowym, zdecydował o przerwaniu ataku i odwrocie. (…)Rano, na boisko Polonii wjechał niemiecki czołg i miażdżył gąsienicami leżących na murawie rannych, których nie zdołano wynieść spod morderczego ognia. (…) Okropną wiadomość przyniosła łączniczka „Hela”. Towarzyszyła ona „Howerli”. Na jej oczach raz został trafiony, ale jeszcze mógł iść. A potem po raz drugi, w głowę czy szyję – wtedy padł. Potem trzymała się w pobliżu „Groma” – niestety spotkał go okropny los. Został ciężko ranny, nie mógł się wycofywać z innymi, nie było zaś komu go nieść – zresztą w takim ostrzale? Oparł się o mur czy o jakieś drzewko i kazał „Heli” wracać. Oddał jej swój pm, ale „pistolet – rzekł – muszę zatrzymać sobie, bo gdy przyjdą Niemcy będę się bronił, a ostatni nabój zachowam dla siebie.

Opracowanie: Historycy Dumy Stolicy na podstawie wspomnień Stanisława Sieradzkiego ps. „Świst” i Anny Szarzyńskiej-Rewskiej ps. „Renata” – uczestników Powstania Warszawskiego

Oficjalna strona Polonii Warszawa

22 sierpnia 2017 10:56
[fbcomments]