Coś się Kurier rozmiłował w transporcie szynowym. Rok temu pisali o tramwajach. Teraz o pociągach. Autobus też upchnęli.
Bez szyny być nie może
Głos Kuriera
Pisaliśmy już o tramwajach. Ba, numer KW temu poświęciliśmy. Jednak do tematu komunikacji szynowej musieliśmy wrócić, bo… Jak mawiają specjaliści komunikacja miejska „bez szyny się nie obejdzie”. Ma ona tak wielkie znaczenie.
Nie ma chyba metropolii na świecie, która nie miałaby komunikacji poruszającej się po torach. U nas w Warszawie ma ona szczególne znaczenie. Tramwaj to jedna z lepszych metod poruszania się po mieście. Wszak grubo ponad 90% torowisk jest wydzielonych z jezdni. Pozwala to ominąć wszelkie korki, które są zmorą tych co autami jeżdżą.
Oczywiście metro jest lepsze, bo w ogóle nie zna pojęcia korków, ale to nasze istnieje od niedawna. Planowane przed blisko stu laty jakoś nigdy nie miało szczęścia do grodu nad Wisłą. A to wojna przeszkodziła, a to później sytuacja polityczna (połowa lat 50. ub.w.) tłumaczona kurzawką podziemną, a to w końcu rzecz najbardziej prozaiczna – brak
funduszy w socjalistycznej gospodarce stałego niedoboru.
Nie można zapominać o kolejach. Komunikują one przecież miejscowości podmiejskie tworzące aglomerację warszawską. Niegdyś, przed wojną, była już przecież sieć kolei podmiejskich ze słynną EKD. I wtedy to wybudowano tzw. linię średnicową, która w centrum miasta zepchnęła torowiska pod ziemię. Dzisiaj nie można sobie wyobrazić
stolicy bez Kolei Mazowieckiej, WKD i najmłodszej SKM.
Temu wszystkiemu, historii i czasom obecnym w komunikacji szynowej, poświęcamy ten numer. Mamy nadzieję, że ta tematyka będzie dla Państwa interesująca. Bo nie można znać Warszawy bez jej komunikacji.
Nie ograniczamy się tylko do tej tematyki. Jak zwykle znajdziecie Drodzy Czytelnicy szereg innych ciekawych materiałów. My jednak chcielibyśmy polecić Wam nasz tekst o słynnej Hali „Orła” na Pradze Południe. Pisaliśmy o niej i jej współtwórcy – słynnym Macieju Nowickim (jedynym polskim architekcie, które wszedł do annałów światowej
architektury!), pisaliśmy o zakusach na wyburzenie tego wspaniałego dzieła postmodernizmu (by wybudować w jego miejscu halę dla hipermarketu!). Dzięki władzom samorządowym Pragi Płd. (szczególna tu osobista zasługa burmistrza Tomasza Kucharskiego – gratulacje) udało się miastu odzyskać tę perełkę polskiego postmodernizmu.
Zaproponowaliśmy, by stworzyć tu muzeum warszawskiej architektury im. Macieja Nowickiego. Mamy pełne poparcie władz miasta, środowisk architektonicznych, historyków. I mamy nadzieję, że uda się nam zrealizować ten zamysł.
REDAKCJA
Spis treści
Str. 3
Głos Kuriera
Wywiad Kuriera
Str. 6
Skomunikowanie miast rozwija region
Wywiad z wicemarszałkiem Wiesławem Raboszukiem
Str. 8
Dzisiaj i jutro WKD
Wywiad z prezesem WKD Michałem Panfilem
Historia Miasta
Str. 10
WKD – od ponad 90 lat
Str. 14
Autobusy EKD
Włodzimierz Winek
Dziś to już mało znana historia, lecz w końcu lat 40. XX w. „WuKaDka” (a właściwie
wtedy jeszcze EKD) kojarzyła się warszawiakom nie z pociągami, a z przerobionymi na autobusy ciężarówkami w niebiesko-żółtych barwach, którymi ludzie dojeżdżali do pracy z okolic podmiejskich. Ceny za bilet były konkurencyjne, a ich sprzedaż powierzono wyłącznie kobietom, co wtedy było w Warszawie nowością.
Str. 18
„Słonecznym” na wakacje
Wywiad z prezesem KM Robertem Stępniem
Tak mogło być
Str. 20
Na(D)ziemna historia warszawskiego METRA
Daniel Nalazek
Zamysł metra nie korzystającego z tuneli ma u nas długą tradycję. W 1904 roku inż. Świętochowski przedstawił jeden z pierwszych projektów „urządzenia dróg żelaznych w Warszawie”, gdzie całą trasę radził prowadzić pod ziemią, „z wyjątkiem okolic Cytadeli, gdzie kolej mogła wyjść na powierzchnię”. Później do koncepcji metra nad ziemią wracano wielokrotnie. Czuć było w tym zapatrzenie na wzorce zza Oceanu – na amerykańskie koleje zwane elevated.
Str. 25
METRO w liczbach
Jubileusz
Str. 26
Tramwajowe jubileusze
Architektura miasta
Str. 29
Pałac dla tramwajów
Włodzimierz Winek, Agnieszka Skórska-Jarmusz
Remiza na Kawęczyńskiej była nie tylko największa w Warszawie i piękna, ale też funkcjonalna: znacznie usprawniła komunikację w stolicy. „Brak zajezdni tramwajowej na Pradze sprawiał – pisała prasa – że ruch normalny z tern fabrycznym przedmieściem zaczynał się o pół godziny później, niż w Warszawie, a kończył się o pół godziny wcześniej, tak, że większość ludności robotniczej, pracującej w Warszawie, a mieszkającej na Pradze nie miała możności korzystania w godzinach rannych z tramwajów, chcąc dostać się do swych warsztatów pracy”.
Str. 32
Wizytówki Warszawy. Śródmiejskie dworce
Paulina Woźniak
Charakterystyczną sylwetę dworca Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej zna każdy miłośnik
Warszawy. Choć piękny, niemal od początku był niewystarczający na potrzeby miasta.
„O ile poważną ma przecież postać na zewnątrz – podsumowały „Kłosy”w 1866 roku – o tyle zbyteczna szczupłość czyni go niewygodnym, gdyż ani kasa sprzedaży biletów osobowych, ani ekspedycja tłomoków nie mogą być odpowiednio dzisiejszej potrzebie rozszerzone, nie wspominając już o tym, że biura zarządu nie mają dostatecznego pomieszczenia”. Przez lata w Śródmieściu wznoszono kolejne dworce, które miały świadczyć o nowoczesnym charakterze miasta. Niektóre zyskały światową renomę.
Sprawy Miasta
Str. 36
Ekotransport miejski
Temat Kuriera
Str. 37
Przywracamy miastu cenny zabytek
Polemika
Str. 40
Granzow raz jeszcze
(polemika z artykułem z poprzedniego numeru KW)
Małgorzata Gmiter
W poprzednim numerze KW ukazał się artykuł Aleksandry Sheybal-Rostek, ostro i bezkompromisowo oskarżający Urząd Konserwatorski o grzech zaniechania. „Niech będzie zatem wysłuchana druga strona”.
Uważam, że użyte w artykule stwierdzenie o „decyzjach podpisujących wyrok” na zabytek, będących pogwałceniem prawa, jest nieprawdziwe i krzywdzące.
Wyrok na ten zabytek zapadł wiele lat temu, kiedy to instytucje państwowe całkowicie zignorowały obowiązek utrzymania go w należytym stanie, użytkując go w nieprawidłowy sposób, a następnie pozostawiając na pastwę losu.
Z praskiego okna
Str. 44
Grochów mojej młodości
Lech Królikowski
Moja znajomość Warszawy zaczęła się od podróży tramwajami, z pętli do pętli. Najbardziej w pamięci utkwił mi obraz Grochowa z poł. lat 50. XX w. Zamieszkiwali go niskiej rangi urzędnicy, policjanci, wojskowi, drobni kupcy i właściciele niewielkich skromnych kamienicy. Grochów nie był Saską Kępą, ale były tam piękne wille w Kolonii Praussa i Górkach Grochowskich, były stare dworki, dziś niestety nieistniejące. Były tu lepsze i gorsze rejony, jednak slumsów takich jak w innych dzielnicach, raczej się nie spotykało, mimo parterowej i skromnej na ogół zabudowy. A na bazarze na placu Szembeka wchodziło się w inny świat: sprzedawano tam gumę do żucia, amerykańskie ciuchy, papierosy i francuskie perfumy…
Str. 50
Biblioteka Kuriera
Kurier Turystyczny
Str. 54
Gdzie ryby mają głos
Motokurier
Str. 60
Fabia to ma styl
Str. 62
Rozmaitości
Kurier Apetyczny
Str. 69
Taniec z daniami (pink lobster)
Ekokurier
Str. 74
Skarb w łusce