0

Od Malarza do Kucharza

walka o tytuł
Legia Warszawa – walka o tytuł
fot. Mikołaj Gogela

Hit Ekstraklasy. Niezwykle istotny mecz w kontekście walki o tytuł Mistrza Polski. Lechia Gdańsk podejmowała w niedzielny wieczór stołeczną Legię.

Dawno niewidziany nadkomplet widzów na, zdaniem wielu, najładniejszym w Polsce Stadionie Energa Gdańsk. Mecz pełen podtekstów, w drużynie gdańszczan byli zawodnicy Legii (Kuciak, Wawrzyniak, Wolski), dwa lata temu to właśnie w dzielnicy Letnica Legia traciła szanse na najwyższe laury.

Rangę niedzielnej rywalizacji jeszcze podniosły potknięcia głównych rywali w wyścigu po tytuł: lider Jagiellonia w sobotę ledwie zremisowała w Szczecinie, a w popołudniowym meczu w Poznaniu skuteczny ostatnio Lech nie zdołał strzelić bramki outsiderowi z Gliwic. W obu przypadkach faworyci mogą być wdzięczni losowi, że w tej kolejce zdobyli chociaż ten jeden punkt. Lechia po dwóch wyjazdowych porażkach, a Legia po dwóch zwycięstwach – aczkolwiek także nie błyszcząca jeszcze wielką formą.

Pierwsza połowa nie była wielkim widowiskiem. Więcej z gry mieli Wojskowi, lepszą sytuację stworzyli gospodarze, ale bezbramkowy wynik najlepiej dodawał boiskowe wydarzenia. Druga połowa natomiast rozpoczęła się jak u Hitchcocka – od trzęsienia ziemi. Lechia wywalczyła rzut rożny, po którym w zamieszaniu podbramkowym piłka nieszczęśliwie odbiła się od Adama Hlouska, a następnie została wybita z linii bramkowej przez Arkadiusza Malarza. Przypomniał się słynny gol-widmo ze 101 minuty finału Mistrzostw Świata 1966 roku Anglia – Niemcy: do dziś trwają dyskusję czy słusznie uznany. Teraz technika telewizyjna jest doskonalsza, ale sędziowie i tak musieli podjąć decyzję w kilka sekund. Zdecydowali wskazać na środek boiska, jak się okazało słusznie i kibice Lechii oszaleli z radości. Niedługo się cieszyli … na boisko trener Jacek Magiera wpuścił Michała Kucharczyka, który chwilę później w 58 minucie odnalazł się w polu karnym i sprytnym strzałem dał Legii wyrównanie. Wojskowi złapali wiatr w żagle (może wiatr od morza) i stwarzali kolejne sytuacje – Kuciak miał ręce pełne roboty. W 70 minucie to jednak bramkarz Legii ratował skórę swoim kolegom broniąc strzał z kilku metrów Marco Paixão. Chwilę później musiał bronić kolejny trudny strzał na linii bramkowej. W 77 minucie Legię przed stratą bramki po strzale Rafała Wolskiego uratował słupek. Nawałnica Lechii trwała. A bramkę strzeliła Legia. Ponownie w polu karnym do bezpańskiej piłki dopadł Michał Kucharczyk i w 87 minucie ustalił wynik meczu na 1:2. Lechia po tym ciosie już się nie podniosła. Kucharczyk mógł w doliczonym czasie gry strzstrzelić jeszcze trzecią bramkę, ale zabrakło zimnej krwi.

Druga połowa to już był pojedynek godny kandydatów na Mistrza Polski. Zwycięsko z wymiany ciosów wyszli Wojskowi, ale również gospodarzom należą się słowa uznania za stworzone widowisko.

Lechia Gdańsk – Legia Warszawa

1:2 (0:0)

19 marca 2017 22:34
[fbcomments]