0

Pitawal uniwersytecki

Zachariasz Drożyński - index Uniwersytetu Warszawskiego z 1923 r.
Zachariasz Drożyński – index Uniwersytetu Warszawskiego z 1923 r.
fot. Archiwum UW

Student Uniwersytetu Warszawskiego zabija z miłości.
Morderstwo sprzed 85 lat.
Opowiada dr Robert Gawkowski.

Niedawno obliczyłem, że wszystkich studentów UW, w 200 letnich dziejach, było około pół miliona. Rzecz jasna nie wszyscy studia kończyli i nie wszystkimi uczelnia może się pochwalić.
Poniższy artykuł będzie o jednym z nich.

 

Nazywał się Zachariasz Drożyński i przed wojną pisały o nim niemal wszystkie bulwarowe gazety i plotkowała warszawska ulica. Pomimo tego w dziejach uczelni próżno o nim szukać jakichkolwiek wiadomości. I słusznie, bo student Zachariasz Drożyński wsławił się jedynie… zabójstwem wschodzącej gwiazdy, aktorki Igi Korczyńskiej. A że morderstwo popełnił w afekcie, kierowany ślepą miłością, więc tym większe zainteresowanie zbrodnią. Ponad 85 lat od tego morderstwa zajrzałem do teczki personalnej studenta Zachariasza Drożyńskiego znajdującej się w Archiwum UW.

Zachariasz Drożyński - index Uniwersytetu Warszawskiego z 1923 r.
Zachariasz Drożyński – index Uniwersytetu Warszawskiego z 1923 r.
fot. Archiwum UW

Pochodził z dobrej warszawskiej rodziny. Mając 16 lat wstąpił jako ochotnik do polskiego wojska by walczyć z bolszewikami. Po wojnie skończył gimnazjum, a że był bystry i inteligentny, więc w 1922 r. łatwo dostał się na Uniwersytet. Jako wolny słuchacz chciał studiować na Wydz. Humanistycznym i nic nie zwiastowało ponurego rozwoju wydarzeń. Zachariasz studiów faktycznie nie podjął, bo w pierwszym miesiącu na wykłady przychodził sporadycznie, a w listopadzie w ogóle przestał zaglądać na uczelnię. Jednak takie rzeczy zdarzały się niejednemu, a przerywanie studiów z powodu problemów finansowych było wtedy częste.

Jesienią 1923 r. przeniósł się na Wydział Prawa. Znów na zajęciach pojawiał się rzadko, więc po roku, go wykreślono z listy studentów. Jednakże w 1925 r. wrócił jak bumerang. Na studia przyjęto go, bo w rozpaczliwym podaniu napisał, że dotychczasowe jego problemy wiązały się z brakiem pieniędzy. Przekonywał, że problem właśnie rozwiązał, bo znalazł godziwą pracę, czego dowodem był przedłożony władzom UW stosowne zaświadczenie z Miejskich Zakładów Zaopatrywania Warszawy.

Mniej więcej w tym właśnie czasie poznał uroczą aktorkę i tancerkę – Igę Korczyńską.

Iga Korczyńska - tancerka - fotografia sytuacyjna w nierozpoznanym przedstawieniu w teatrzyku Ananas w Warszawie (Archiwum: NAC)
Iga Korczyńska – tancerka – fotografia sytuacyjna w nierozpoznanym przedstawieniu w teatrzyku Ananas w Warszawie (Archiwum: NAC)
fot. Kurier Codzienny (NAC)

Dobrze zapowiadająca się aktorka i student prawa wyglądali na zakochanych i jakże pasujących do siebie. On, przystojny blondyn, wyróżniał się obyciem i elegancją. Ona szalenie zgrabna i piękna, o niepospolitym talencie.

Jednakże na Uniwersytecie nasz bohater (a może raczej antybohater), znów pojawiał się sporadycznie, niczego nie zaliczając. Co gorsze, w czerwcu 1926 r. komisja dyscyplinarna dla studentów UW wszczęła sprawę przeciwko Zachariaszowi. Nie wiemy, czego dotyczył zarzut, ale „sprawę umorzono z braku dowodów winy”. Ze studiów jednak już trzeci raz wyleciał.

Ciągłe pisanie podań o zwolnienie z kolejnych egzaminów „z ważnych powodów osobistych” nasuwa podejrzenie, że student pomału schodził na złą drogę. A pisać podania umiał. Oto we wrześniu 1927 Zachariasz Drożyński postanowił po raz kolejny zostać studentem UW. W liście do Rady Wydziału Prawnego pisał:

Raz jeszcze uprzejmie proszę, aby Wielmożni Panowie zechcieli uwzględnić niniejsze podanie. Nie potrzebuję chyba dodawać, że rozmyślne i lekceważące nieprzystępowanie do egzaminów nie leżało w moim interesie. Tak jak nie leży w interesie Wielmożnych Panów, a zwłaszcza Rzeczypospolitej utrudnianie mi korzystania z nauki, do której dostęp dotychczas ze względów materialnych miałem zbyt utrudniony.

Tym razem Drożyński zaklinał się, że wreszcie znalazł odpowiednią pracę i teraz przyłoży się do studiów. Jakimś cudem dano temu wiarę i po raz czwarty przyjęto na studia. Już po miesiącu prosił o odroczenie opłat. Argumentował tak:

Chciałbym również podkreślić, że honor akademika nie pozwoliłby mi ubiegać się o ulgi w opłatach, gdybym miał jakiekolwiek źródło zdobycia potrzebnej kwoty.

Jednak częściej niż w sali wykładowej widywano go w kasynach i w tanich gospodach. Zaczęto mówić, że nadużywa alkoholu i narkotyków. Jedno wszak było niezmienne – miłość do Korczyńskiej. Niestety, ta już miała dość lekkomyślnego utracjusza. Dokumenty z lat studiów mówią jasno – egzaminy oblał i po kilku latach ciągłego „przenoszenia egzaminów ze względu na ważne przypadłości” uczelnia z dniem 31 grudnia 1927 r. wykreśliła go z listy studentów. Tym razem ostatecznie.

Przyrzeczenie Uniwersyteckie - Zachariasza Drożyńskiego
Przyrzeczenie Uniwersyteckie – Zachariasza Drożyńskiego
fot. Archiwum UW

Staczający się Drożyński nachodził swą dawną miłość, obiecując jej złote góry i poprawę swojego (i zarazem jej) losu. Chwalił się też swoimi studiami prawniczymi na UW, choć jak wiemy, od jesieni 1922 r. nie zdołał nawet przejść przez pierwszy semestr, za co został wykreślony.

Iga Korczyńska - tancerka - fotografia sytuacyjna w nierozpoznanym przedstawieniu w teatrzyku Ananas w Warszawie (Archiwum: NAC)
Iga Korczyńska – tancerka – fotografia sytuacyjna w nierozpoznanym przedstawieniu w teatrzyku Ananas w Warszawie (Archiwum: NAC)
fot. Kurier Codzienny (NAC)

Iga Korczyńska znalazła sobie nowego adoratora i tego Drożyński nie zdzierżył.
W sierpniu 1931 r. eks-student UW zakradł się za kulisy teatru „Ananas” gdzie występowała i w szale oddał dwa strzały do ukochanej aktorki. Gdy Iga osunęła się na ziemię, miał wykrzyknąć: Kocham, Kocham! po czym chciał popełnić samobójstwo.

Korczyńska zmarła kilka godzin później w szpitalu Dzieciątka Jezus, będącym wtedy notabene kliniką uniwersytecką. Drożyńskiego aresztowano zaraz po oddaniu strzałów. Też zresztą wymagał opieki szpitalnej, bo nieudolnie próbował popełnić samobójstwo. Kilka dni później Kurier Poranny opisując to zabójstwo z miłości nieco filozoficznie podsumowywał:

Najtragiczniejszym czynnikiem w człowieku jest miłość – silniejszym i stokroć tragiczniejszym niźli głód. Miłość daje ponoć największy procent zbrodni.

Dowody zbrodni były oczywiste a sam Drożyński przyznał się do zastrzelenia Korczyńskiej. Wyrok był stosunkowo łagodny, tylko 6 lat więzienia. Ciekawe, że Drożyński podczas rozprawy wciąż powoływał się na swoje studia, z których przypomnijmy, został relegowany 4 lata wcześniej. Może dlatego Urząd Śledczy, a nawet samo Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, zadawało drogą formalną pytanie, o „studenta” Drożyńskiego. Rektor Jan Łukasiewicz cierpliwie zaś tłumaczył, że od 1 stycznia 1928 r. „podejrzany Drożyński” z Uniwersytetem nie miał już nic wspólnego.

Pogrzeb Igi Korczyńskiej - Wynoszenie trumny ze zwłokami Igi Korczyńskiej z kościoła św. Karola Boromeusza na Powązkach. (Archiwum: NAC)
Pogrzeb Igi Korczyńskiej – Wynoszenie trumny ze zwłokami Igi Korczyńskiej z kościoła św. Karola Boromeusza na Powązkach. (Archiwum: NAC)
fot. Kurier Codzienny (NAC)

Zachariasz Drożyński wyrok odsiedział i zaraz po wyjściu na wolność w 1937 r. napisał podanie do … Uniwersytetu Warszawskiego. Tym razem prosił o zwrot dokumentów i zdjęć, jakie kiedyś dostarczył do sekretariatu uczelni. Nie wiemy, czy w umyśle tego szalonego człowieka znów roiła się myśl o studiowaniu? Rzekomo miał się ustatkować i podjął pracę, jako kasjer w teatrze. Uporczywa plotka głosiła, że był to ten sam teatr, w którym zabił swą ukochaną Korczyńską.

Przedruk z Pismo uczelni „UW” za zgodą wydawcy.

24 lipca 2017 22:14
[fbcomments]