0

Wyklęty

Wyklęty – reżyseria Konrad Łęcki
fot. materiały prasowe

Druga filmowa próba zmierzenia się z tematem Żołnierzy Niezłomnych. Czy udana? Czy lepsza?

„Historię Roja” można było na wiele sposobów tłumaczyć, aczkolwiek i tak znalazła zajadłych krytyków. Raz że to pierwsze podejście do tego tematu, dwa że problemy budżetowe ta produkcja miała ogromne. „Wyklęty” już na takie wymówki powoływać się nie może. Jeszcze przed seansem wyczytywana jest cała lista sponsorów, w tym także majętnych firm państwowych. Nie robi taka wyliczanka najlepszego wrażenia, ale jak widać nie każdy ma wyczucie marketingowe. Niestety z każdą kolejną minutą okazuje się, że zabrakło również wyczucia reżyserskiego. Debiutujący w tej roli Konrad Łęcki nie ma zupełnie wyczucia w poprowadzeniu narracji. Jego manierą są liczne retrospekcje i podróże w czasie, w wyniku czego fabuła obejmuje okres od 1920 roku aż do czasów współczesnych. Właściwa tematyka jest rozlazła, jednostronna i pobieżna. Pierwszą połowę filmu ogląda się wręcz z bólem, ale nie jest to związane ze współczuciem dla tragicznych losów polskich bohaterów, a z rozpaczliwym poszukiwaniem odpowiedniego nurtu fabuły tego filmu.

A, że takie punkty zaczepienia można znaleźć udowadniają nieliczne dobre fragmenty produkcji Łęckiego: motywacje Armii Wyklętej, nastawienie ludności, trudne wybory żołnierzy, poświęcenie graniczące z heroizmem, czy wreszcie długie przemilczenie tematu nawet po 1989 roku. To wszystko się pojawia, ale jest powierzchowne, chaotyczne, niespójne. Nieprzemyślane jest również ukazanie oprawców, sługusów reżimu komunistycznego – tych których powinno się określać mianem „bandytów”. Film Łęckiego niestety przerysowuje te postacie tak bardzo, że w żaden sposób nie oddają rzeczywistości historycznej. Żeby przekonać widza do racji jednej strony nie trzeba szyć postaci aż tak grubymi nićmi. Bo można osiągnąć efekt odwrotny od zamierzonego. Wizja aparatczyków bluzgających na zawołanie, załatwiających potrzeby fizjologiczne w lesie, budzi co najwyżej uśmiech politowania dla twórców takiego powierzchownego obrazu.

Nie można jednak abstrahować od tego, co się w filmie „Wyklęty” udało.
Przede wszystkim bardzo sprawnie zrealizowano wszelkie sceny batalistyczne: strzelaniny, ucieczki, łapanki, akcje zbrojne – to wszystko jest zrealizowane na naprawdę wysokim poziomie. Można? Można. Na uwagę zasługuje również kreacja Wojciecha Niemczyka jako głównego bohatera. Jak tylko reżyser nie przerywa fabuły swoim abstrakcyjnymi pomysłami z podróżami w czasie, postać Niemczyka robi wrażenie i nawet budzi realne zainteresowanie, a przede wszystkim ogromny szacunek za samotną walkę (jak widać samotne walki to polska domena).

Niestety, jak już zaczyna być dużo lepiej w drugiej połowie – to wszystko psuje wręcz kuriozalna końcówka odnosząca się do współczesnego postrzegania, a nawet konfliktu politycznego wokół tematyki upamiętnienia pamięci Armii Wyklętej. Scena wręczenia orderów przez Prezydenta jest nakręcona fatalnie -nawiązanie do konkretnych postaci, które walczyły o pamięć Żołnierzy Niezłomnych zupełnie niepotrzebne i nieświadomie ośmieszające te działania.

Wiele lat Żołnierze Wyklęci czekali na historyczną prawdę i sprawiedliwą ocenę. Na dobry film fabularny też jak widać muszą dłużej poczekać. Pierwszym światełkiem w tunelu jest dokument o Ince TUTAJ.
„Wyklęty” niestety jest filmowym niewypałem. Słaba frekwencja nie może być więc zaskoczeniem.

  • Reżyseria:  Konrad Łęcki
  • Obsada:  Marcin Kwaśny, Jarosław Witaszczyk, Janusz Chabior, Wojciech Niemczyk, Robert Wrzosek 
  • Premiera polska:  10 marca 2017
  • Dystrybucja:  Kondrat-Media

Zwiastun:

Wyklęty – oficjalny zwiastun filmu

14 marca 2017 12:02
[fbcomments]