0

TENET

TENET
TENET – reż. Christopher Nolan
fot. Mat. prasowe

Premiera najnowszego filmu Nolana ma wyleczyć kina z pandemicznej choroby frekwencyjnej.

Podobnie jednak jak sama epidemia COVID-19 wzbudzi rozbieżne opinie.

Bohater, a dokładnie Protagonista – bo tak jest określany nawet w napisach końcowych, ma uchronić świat przed katastrofą. Zagrożenie jest początkowo nieznane – wiadomo jedynie że gorsze od zagłady nuklearnej. Szybko okaże się, że coś jest tutaj z naruszeniem ciągłości czasu.

Podróże w czasie i związane z tym konsekwencje, a także paradoksy to popularny, ale bardzo niebezpieczny temat dla twórców filmowych. Pojawiał się on w wymiarze komediowym (kultowe „Powrót do przyszłości”), romantycznym („Dzień Świstaka”), sensacyjnym („Terminator”), ale przede wszystkim w kinie science-fiction (liczne filmy oparte na wynalazku wehikułu czasu). Christopher Nolan – reżyser nietuzinkowy, stawiający sobie jako główny cel zszokowanie widza scenariuszami trudnymi i skrytymi, eksperymentował z tym tematem wielokrotnie: w „Memento”, „Incepcji”, Interstellar”, a nawet w czysto historycznej „Dunkierce”.

W „Tenet” zagadnienie naruszenia, a wręcz odwrócenia, biegu czasu stanowi główny wątek i podstawę fabuły. Na pierwszym planie nie są jednak, jak to zazwyczaj bywało, postawieni beneficjenci tego procesu, a osoby – podobnie jak widzowie, nie mający pojęcia o istnieniu i zasadach tego mechanizmu. Może dlatego Nolan tym razem przewraca się na własnej konstrukcji. Pewnie wielokrotne obejrzenie jego najnowszego filmu coś więcej wyjaśnia, ale konia z rzędem temu, kto jest w stanie wytłumaczyć ideę i korzyści płynące z cofania się w czasie ukazane w filmie w trakcie pierwszego seansu. Co prawda w przydługawych dialogach liczne są nawiązania do nauk ścisłych, z fizyką na czele, ale cała koncepcja jest na tyle zawiła, że zupełnie nieangażująca widza do identyfikowania się z bohaterami starającymi zwalczyć negatywne jej konsekwencje. A nie ma nic gorszego w tego typu filmach, jak obojętność wobec bohaterów. Nolan jednocześnie zbyt daleko idzie w zmniejszaniu ich wyrazistości, wręcz afiszując brak imienia dla Protagonisty. Najlepsza w całej fabule wydaje się scena początkowa, nawiązująca do jednego z najbardziej dramatycznych akcji terrorystycznych w Rosji. Później każda kolejna sekwencja staje się mniej zrozumiała.

Bardzo słabo wypada w głównej roli John David Washington. Może jest on tylko ofiarą przekombinowania fabuły i pretensjonalnych dialogów, a może nie ma swojego pomysłu na tak skomplikowaną postać. Na tle zupełnie bezbarwnego głównego bohatera dużo lepiej wypada mało standardowa na tego rodzaju produkcje postać kobieca. Trafna obsada, nie tylko ze względu na polski korzenie, Elizabeth Debicki zrywającej z obrazem atrakcyjnej erotycznie bohaterki, na rzecz kobiety przewyższającej partnerującej jej mężczyzn nie tylko wzrostem, ale refleksją na temat tego co się akurat im przydarza.

reż. Christopher Nolan

Wyróżnia się drugoplanową rolą Robert Pattinson, znany też z innej produkcji, dzięki wplątaniu bardziej luźnych i humorystycznych elementów. Niestety wadą „Tenet” jest jej śmiertelna powaga, a jedyny żart można obejrzeć w zwiastunie.

Mając na uwadze wszystkie te mankamenty wcale „Tenet” nie jest filmem złym, czy też nie wartym uwagi. Wprost przeciwnie. Maestria realizacyjna: świetny montaż, różnorodne ujęcia, a nade wszystko perfekcyjna realizacja dźwięku sprawiają że wizyta w dobrym kinie jest wręcz obowiązkowa. To ma być lekarstwo Nolana na niechęć, czy też obawy przed wizytą w kinie w okresie wciąż nasilonych obaw wobec kontaktu z większymi zbiorowiskami. Na tym filmie można wysiedzieć nawet w maseczce przez niekrótki okres, i to nawet mimo braku zrozumienia fabuły, czy też utożsamiania się z misją Protagonisty.

To co widać nawet niefachowym okiem, to zupełnie inne podejście realizacyjne. Nolan unika, jak tylko może, efektów powstałych w wyniku zabiegów komputerowych. Stawia wciąż na jak najwięcej ujęć realnych. Ma oczywiście ten komfort, że jak poprosi o możliwość sfilmowania autentycznego samolotu to dostaje natychmiast od producenta wszelkie środki finansowe i organizacyjne. Jednak potrafi to wykorzystać i oczarować widza.

Okres debiutu najnowszej produkcji Nolana jest o tyle specyficzny, że może on zdominować bardziej opinię publiczną, niżli sam film. Bo to w sumie bardziej ciekawe czy „Tenet” przywróci popularność chodzeniu do kina, niż jak to naprawdę z tym odwracaniem biegu czasu w wizji Nolana jest.

Możliwe, że każdy kolejny seans z tym filmem – poprawia jego ocenę, w końcu nawet sam tytuł ma w sobie coś z zabawy z widzem, jednak poza wyznawcami geniuszu Nolana niewielu widzów zdecyduje się na aż takie poświęcenie jak kilkukrotne siedzenie przez ponad dwie godziny w maskach. A wydaje się, że kino to jedyne miejsce do konsumpcji tego najnowszego filmowego dania Christophera Nolana. I przynajmniej pod tym względem „Tenet” przywraca normalność, jaką jest oglądanie filmów w kinie, z profesjonalnym udźwiękowieniem, klimatem i reakcjami innych widzów.

Zwiastun:

  • reżyseria, scenariusz: Christopher Nolan
  • zdjęcia: Hoyte van Hoytema
  • montaż: Jennifer Lame
  • muzyka: Ludwig Göransson
  • występują: John David Washington, Robert Pattinson, Elizabeth Debicki, Dimple Kapadia, Aaron Taylor-Johnson, Kenneth Branagh, Michael Caine, Himesh Patel, Clémence Poésy, Denzil Smith, Martin Dobovan, Fiona Dourif
28 sierpnia 2020 23:38
[fbcomments]